RaczejKonsolowe Nagrody 2019

Podsumowanie minionego roku, postanowienia na ten obecny i – oczywiście – zmyślone nagrody.

Jakieś 12 miesięcy temu cieszyłem się, że analogiczny wpis do tego, który właśnie czytacie, wpadł jeszcze w pierwszym miesiącu roku. Wyniku nie udało mi się powtórzyć, i tak oto kolejna zabawa w nagrody dla gier, które ukończyłem w minionym roku, wpada dopiero teraz. Na szczęście, sam wynik osiągnięty w 2019, jak najbardziej cieszy. Dla tych, którzy z was są tutaj po raz pierwszy: nagrody to moment dla mnie, aby spojrzeć za siebie, na to co udało się ograć w minionych dwunastu miesiącach i przypomnieć sobie „najciekawsze” z tytułów i ich elementów. Pod wieloma względami.

2019 w liczbach

Wprowadzony przy okazji ostatniego podsumowania system dał solidny wynik: 32 ukończone tytuły, które sumarycznie dały 68 GP (po wyjaśnienie zapraszam do poprzedniego wpisu). Zatem nie tylko ukończyłem więcej gier, aniżeli planowałem, ale także spędziłem w rozgrywce znacznie więcej czasu, co biorąc pod uwagę fakt, że po raz drugi zostałem ojcem (w domu mam dwuletnią córkę i pięciomiesięcznego syna), napawa mnie zadowoleniem. Myślę, że głównie zawdzięczam to rezygnacji z dużych „serwisów”, czyli Destiny 2 i podobnych. APEX Legends czy GT Sport, choć pod serwisy podchodzą, to jednak nie są tak angażującą czasowo rozrywką, jak popularne pseudo-MMO. Plan na 2020 to – oczywiście – polepszyć wynik z minionego roku, jeśli chodzi o ukończone produkcje i trzymać się działającego systemu. Zobaczymy, jak pójdzie, ale biorąc pod uwagę, jak wygląda początek roku – będzie trudno.

De nagrody

Incredible Crisis

Nagroda: Najdziwniejsza Gra Ever

Incredible Crisis to zdecydowanie jedno z bardziej dziwacznych przeżyć, jakie mnie spotkało na konsolach. Zakręcona fabuła, w której to będziemy: ratować świat przed terrorystami, komunikować się z obcymi, walczyć z gigantycznym pluszowym misiem za sterami myśliwca albo uciekać przed goniącą nas modliszką. Najlepsze jest to, że wszystkie z tych czynności faktycznie przyjdzie nam wykonać – sytuacje opisane wyżej, nie są przerywnikami filmowymi, a najprawdziwszą rozgrywką. Wszystko okraszone dawką humoru, przy bogatej różnorodność mini-gier. Tylko Japonia mogła to zrodzić, a tym samym, jak to zwykle bywa przy produkcjach z tego kraju, nie jest to tytuł dla każdego, a raczej miłośników tamtejszej rozrywki i humoru. Ci będę zrywać boki ze śmiechu 😆

Anthem

Nagroda: Wydmuszka Roku

Jeśli ktoś uważa Horizon: Zero Dawn za wydmuszkę, to polecam (choć generalnie to NIE POLECAM) spróbować pograć trochę więcej w Anthem. Dawno nie widziałem tytułu tak płytkiego, a jednocześnie ładnego dla oka i ucha. Praktycznie zerowy lore. Brak sensownego systemu budowania postaci. Zadania na jedno kopyto. I najbardziej bolesny ze wszystkich: loot – właściwie „mizeria”, jaką BioWare przygotowało. Zero polotu czy fantazji. Oby w końcu ściągnęli ozdoby świąteczne z gry (w chwili pisania wpisu, nadal wisiały) i faktycznie odrodzili ekscytację graczy dla tytułu. Z ostatnich wiadomości dowiedziałem się, że twórcy pracują w pocie czoła nad przekształceniem go w grę, którą miał od samego początku być. I choć lista obszarów, jakie zmieniają brzmi śmiesznie (jakby nową grę robili), to byłem świadkiem już kilku odrodzeń w branży (FF XIV, No Man’s Sky i pewnym stopniu Destiny oraz The Division), więc trzymam kciuki. Nad Anthem pracują na pewno kreatywni i zdolni ludzie, a my mieliśmy już szansę do pośmiania się, drwin i żartów – wystarczy. Niech zrobią coś, z czego będą dumni. Może na start PS5? Nie byłby to głupi pomysł. Posucha premierowa to świetny moment na nowy start.

Ghost of a Tale

Nagroda: Niespodziewanej Perełki Niezależnej

O tytule dowiedziałem się właściwie przez przypadek. Wydaje mi się, że ktoś wspomniał o nim na Twitterze. Byłem wtedy na fali szukania zachodnich gości do podcastu, a ponieważ tytuł zrobił na mnie wrażenie zapowiedzią, chciałem zaprosić jego twórcę do odcinka podcastu. Pogadać o indie developmencie oraz, jak udało się wykrzesać tyle piękna z silnika Unity – bo na nim hula Ghost of a Tale. Niestety się nie udało. Odpowiedzialny w sporej mierze za produkcje SeithCG zaoferował w zamian kod do recenzji na dowolną platformę, więc stąd jedna i jedyna recka „nie zakupionej ze swojej kieszeni” produkcji – chociażby z efektu, jaki to wywołało na co niektórych, było warto wejść w eksperyment. No dobra, a co z samą grą? Gdyby nie optymalizacja gry, przez którą naprawdę słabo Ghost of a Tale działało na PS4 (podobno na PC nie było lepiej), to produkcja jest prawdziwą „drobiową” perełką. Śliczna estetycznie, ze wspaniałymi bohaterami i historią, która zaciekawia głównym wątkiem, a zaskakuje tematyką w wątkach pobocznych. Pod wizerunkiem słodziaka drzemie dorosły i dojrzały tytuł, poruszający się w tematyce alkoholizmu, wojny, rasizmu czy rodzicielstwa. Co ciekawe, chwilę po opublikowaniu recenzji pojawiła się łatka, poprawiająca optymalizację. Nie wiem, ile w tym było zasługi RaczejKonsolowo, albowiem z danych panelu admina wiem, że ktoś z Francji wchodził na recenzję kilkukrotnie (wykorzystując tłumacza witryn od Google), ale liczy się to, że gra działa lepiej – sprawdziłem. Zatem i wam polecam.

Sekiro

Nagroda: im. Michaela Fassbendera za Perfekcję Wykonania

Tak jak Magneto w filmie o X-Menach, widział perfekcję w uwodzącej go niebieskoskórej Mystique, tak nie jestem w stanie lepiej wyrazić zachwytu ostatnią produkcją From Software. Miyazaki i jego zespół, skompletowali wszystkie patenty, czyniące ich game design wyjątkowym wzorem dla reszty branży (z którego zresztą czerpie ona nieustannie) i połączyli to z tęsknotą za serią/światem/tłem, do którego od dawna chcieli wrócić – a mowa o Tenchu i ogólnie feudalnej Japonii. Sekiro jest dla mnie przykładem idealnego skomponowania elementów rozgrywki, dzięki któremu każda sesja, godzina, minuta z tytułem jest równa. Zrównoważona pod względem wyzwania, satysfakcji, zadowolenia oraz zachwytu nad walorami audiowizualnymi produkcji. Wszystko, co osiągnąłem w grze zawdzięczam palcom u rąk. Żadnych prześliźnięć się czy niepełnego ukontentowania z konieczności wsparcia się na pomocy innych. Nie wiem, co From Software zrobi z kolejnym swoim tytułem, jednak pobić Sekiro będzie im trudno, więc taki powrót do Armored Core, na jakiś czas, nie byłby głupi. Byle nie ZA długi.

Let It Die

Nagroda: Za Produkcję Nie Do Recenzowania Albo Po Prostu Nie Mam Ochoty A Tak Serio To Zapomniałem

Brak recenzji

Nie wiem, co też mnie podkusiło, że sprawdzić tytuł, który już na papierze nie miał mi nic do zaoferowania poza samym twórcą (SUDA51). Free 2 Play, którego każdy materiał na ziemi określa jako cholerny żmudny grind i generalnie marnowanie czasu. Nie wiem, czy znajdę w sobie na tyle sił, aby napisać recenzję tytułu, z kilku powodów: pierwszym jest klimat produkcji, któremu blisko jest do Manhunta z PS2 czy filmów z serii Piła, czyli generalnego popierdolenia w stylu gore i psychodelii. Nijak do mnie to nie przemawia. Jest tutaj od groma walut, systemów, mechanik związanych z przedmiotami, lootem, skrzynkami, itd. Wszytko wydaje się być tak zbudowane (a raczej zagmatwane), abyśmy spędzili w tytule, jak najwięcej czasu. Sam „koniec” gry również jest sprytnie ukazany – z jednej strony widoczny od pierwszych minut, ale droga ku niemu niemożliwa do określenia w ramach czasowych. Poważnie się zastanawiam nad sensem tego rodzaju produkcji w erze, w której blockbustery możemy kupić za kilkadziesiąt złotych, a np. The Division 2 osiąga przecenę do kilku dolarów. A mimo to, tytuł ściągnęły miliony, co też nie jest specjalnie zaskakujące, albowiem pomijając w/w bolączki, gra zachwyci fanów stylu SUDY51 i całego Grasshopper. Nie można tytułowi odmówić tego szaleństwa, punkowej rozrywki, humoru i groteskowości, która towarzyszy większości produkcji Goichiego Sudy. Również mocnym punktem jest ścieżka dźwiękowa, do której studio zaprosiło setkę undergroundowych kapel z Japonii, aby swoim rockowym, punkowym, ciężkim, rapperskim czy electro-popowym brzmieniem, udźwiękowili rozgrywkę Let It Die (na Spotify znajdziecie playlistę). Jestem ciekaw, czy Suda i Grasshopper Manufacture finansowo są zadowoleni z tytułu. Ja natomiast mówię pass i – dla mnie – pozwalam grze umrzeć.

Ace Combat 7: Skies Unknown

Nagroda: Czworonogi Przyjaciel Roku

Był pies, który jeździł koleją, a Japończycy stworzyli psa, który latał samolotem – dobra, nie do końca to prawda, ale stał blisko myśliwca na pasie startowym. Chodzi oczywiście o Golden Retrievera, który pojawił się w jednej ze scen przerywnikowych Ace Combat 7. Wiele osób (w tym ja) uważało, że to najprawdziwszy pieseł JPEG czy PNG, wrzucony do filmiku, co tym samym pociągnęło za sobą falę memów i śmiechu w internecie. Okazało się natomiast, że pies nie był wcale statycznym obrazkiem, a nagranym klipem wideo. W jednym z wywiadów po „aferze”, szef studia Project Aces, Kazutoki Kono, zdradził, że czworonóg był po prostu bardzo grzecznym psem podczas nagrania. Na komendę: „Siad!”, grzecznie siedział. Jednocześnie psiak był przyjacielem jednego z programistów studia. Niestety psina zmarła niedługo po premierze tytułu. Dzięki swojemu panu, będzie na wieki zapamiętana jako ważna część siódmego Ace Combat, a przynajmniej jego marketingu. Z psem w formie obrazka, gifa czyu wideo, nowy Ace Combat to spełnienie marzeń fanów, czekających na pełnoprawną produkcję od wielu lat. Jeśli zainteresowani jesteście spojrzeniem na rozgrywkę, to zachęcam do całkiem świeżego materiału RaczejKonsolowo na YoutTube, w którego tle właśnie można podziwiać produkcję z samolotami w roli głównej.

The Last Guardian

Nagroda: Czworonogi Przyjaciel Roku (teraz na serio)

Dobra, teraz tak już na poważnie z tym czworonogiem do nagrody. Trico z The Last Guardian to wyjątkowe osiągnięcie, jeśli chodzi zarówno o animacje, jak i sztuczną inteligencję, w której nie chodzi o błyskotliwość czy zaskakiwanie nas swoją…inteligencją (masło maślane), a wiernym odwzorowaniem zachowania zwierzęcego kompana. Biorąc pod uwagę, że Trico należy do gatunku, jak najbardziej fikcyjnego, to pewnie dziwnie zabrzmi stwierdzenie, że zachowywał się on w grze niezwykle naturalnie. Raz słuchał, a raz nie. Innym razem zupełnie nie potrafiliśmy się z nim dogadać, a innym razem wydawało się, że rozumiemy się idealnie. Myślę, że to najlepiej oddany kompan, jakiego widziałem w grach wideo, który przez całość gry, nigdy nie zakłóca naszej imersji z tytułem. Efekt ten potęguje świetna animacja zwierzaka, którego poruszanie się oraz wszelkie inne animacje, nieustannie zachwycają – więcej o tym w najbliższym WzS. Chociażby dla spotkanie z nim warto zagrać w The Last Guardian.

Borderlands 3

Nagroda: Złota (face)Palma na Festiwalu w Bugnnes

Jestem niezwykle zniesmaczony faktem, jak wiele problemów napotkałem ogrywając Borderlands 3. Tak świetny tytuł, na który tyle czekałem i takie problemy – no smuteczek. Nie jestem w stanie pojąć, dlaczego Gearbox, mając tyle czasu, nie udało się dopieścić swojej produkcji do należytego poziomu. Nie wierzę, że problemy, o których pisałem w recenzji nie pojawiły się podczas QA produkcji. Nie byłbym też zdziwiony, gdyby za jakiś czas się okazało, że nieodpalające się questy naprawia „jedna linia kodu”. A jak bardzo wyczekiwanym tytułem dla graczy było trzecie Borderlands? Gra sprzedała ponad pięć milionów egzemplarzy w pierwszym tygodniu od premiery, stając się najszybciej sprzedającym się tytułem wydawcy, Take Two. Boli, że po tak długim oczekiwaniu, nie dostaliśmy produktu lepiej sprawdzonego.


Tyle wystarczy. Prawdopodobnie mógłbym do każdego z ogranych w 2019 tytułów, przygotować nagrodę, ale nie o to chodzi w całej zabawie. Celem jest rzucenie okiem za siebie i spróbowanie przypomnieć sobie, każdy z tytułów, które skradły nam minione 12 miesięcy – z mniejszym czy większym wkładem w kradzież. A teraz: choć przeważnie komentarze są wyłączone, tak tutaj chciałbym się od was dowiedzieć, jakie gry wyróżnilibyście w waszych osobistych nagrodach i jakie plany gamingowe macie na 2020?


Podobał ci się materiał?!

Postaw mi kawę na buycoffee.to

…aby wesprzeć RaczejKonsolowo w misji szerzenia pasji do gier poprzez niezależny content, w 100% bez bullshitu i na maksa gamingowy!


Możliwość komentowania jest wyłączona.