Logitech G29 Driving Force Wheel

Parę słów o następcy legendarnego Driving Force GT, po miesiącu ostrej zabawy.

Kiedy pojawiły się pierwsze informacje na temat G29, byłem wniebowzięty, a przynajmniej do momentu, gdy podano cenę kierownicy: 1600 zł. Co za chory skurczybyk wycenił kierownicę do konsoli w cenie samej konsoli?! – to pierwsze, co przychodziło mi na myśl. Ponieważ GT6 pojawiło się na PS3, a o nowej odsłonie serii nie było nic słychać, spokojnie postanowiłem poczekać, z zakupem sprzętu. Driveclub był super, jednak nie na tyle, aby przekonać mnie do zainteresowania się kupnem kierownicy, która wciąż się ceniła. Po pojawieniu się na rynku Gran Turismo Sport wiedziałem, że czas najwyższy rozejrzeć się za G29. Poszukiwania zatrzymały się na Czarnym Piątku i brytyjskim Amazonie: promocja, wskutek której zakupiłem sprzęt, za jakieś 600 zł – to już sensowna cena….choć, po spędzeniu z kółkiem kilkudziesięciu godzin, przyznam: to kawał świetnie wykonanego produktu, wartego każdej złotówki, swojej ceny.


W pierwszej kolejności G29 prezentuje się bardzo, ale to bardzo dobrze. Momentalnie rzuca się w oczy skórzane (prawdziwe) obszycie oraz profesjonalnie prezentujące się, aluminiowe manetki zmiany biegów. Kładąc obok Driving Force GT zauważyłem, że pudło nowej kierownicy jest trochę mniejsze aniżeli poprzedniczki. Jest również zgrabniejsze, śruby mocujące kierownice do blatów są „chowalne” (prawie), a samo pudło, patrząc od frontu, przypomina maskę samochodu sportowego. Od spodu zadbano o okablowanie poprzez miejsce na ich zawinięcie, w razie potrzeby. Skoro już przy okablowaniu jesteśmy, to nadmienię, że przewód USB do podłączenia konsoli jest trochę krótki i niestety byłem zmuszony do korzystania z przedłużacza, aby grać, siedząc 1,5m od konsoli – lekki niesmak. Kolejną rzeczą, której nie da się pominąć w porównaniu z Driving Force GT, są pedały. W odróżnieniu do casualowego DFGT, tutaj mamy identyczny schemat, jak w G27: sprzęgło, gaz i hamulec. Tym samym pedały zajmują znacznie więcej miejsca i – serce mi się kraja na samą myśl – mieszczą się w moim stojaku, ale nie sposób go już złożyć do „przyjaznych” rozmiarów. Szkoda. Pozostaje wyciąganie pedałów ze stojaka na czas przechowywania lub trzymanie go „na płasko” (ja tak robię). Kolejny niesmaczek. Z drugiej jednak strony pedały teraz prezentują się okazale i profesjonalnie, więc coś za coś. Zmiana gabarytów pociągnęła za sobą modyfikacje optymalnego stanu stojaka i nowych kresek markerem na standzie, ale to wszystko generalnie rzeczy do przełknięcia. Żadne blokery, póki co.

Po podłączeniu sprzętu do konsoli i prądu, z lewego sierpa dostaje pierwszym, mega plusem: cichutkie ustawianie się kierownicy w domyślnej pozycji. Matko, jakże to było głośne, a tym samym wkurzające, w minionej odsłonie kierownicy – duży plus. Jak już się ustawi, ukazuje nam się kolejna nowość: diody pełniące rolę obrotomierze i wskazujące odpowiedni moment na zmianę biegu – jeśli oglądaliście trochę Kubicy w F1, to powinniście kojarzyć kolorowe kropeczki, u szczytu kierownicy. Rozkład przycisków nieco się zmienił. Zniknął klakson – nie tęsknię. Na frontowej części kółka umieszczone wszystkie przyciski, znajdujące się na padzie, przy czym bardzo wygodnie rozmieszczając takie klawisze, jak R/L2 oraz R/L3, które dodatkowo wyraźnie odstają ponad kierownicę. Łatwo je tym samym zlokalizować, nawet „na ślepo”. Zrozumiale kierownica posiada również specjalnie klawisze, pozwalające na zmianę ustawień np. kontroli trakcji, czy zmianę minimapy, pomiędzy zegarami w GTS, na radar – bardzo przydatne. Niestety i ten akapit nie obejdzie bez narzekania. Otóż irytujące jest umieszczenie przycisków OPTIONS, SHARE oraz HOME, niemalże na sobie. Odstęp pomiędzy nimi jest tak minimalny, że praktycznie każdorazowa chęć zatrzymania gry kończy się zrzutem ekranu lub wyjście do głównej, konsoli. Grrr!


W/w natomiast mankamenty, to pierdółki, które w momencie, gdy na sygnalizacji świetlnej gasną czerwone światła, znikają w nicości. W kontekście zabawy G29 to doskonały następca mojego ukochanego Driving Force GT. Będąc szczerym, trochę nie wierzyłem, że kierownica jest w stanie mi więcej dać radochy z jazdy, niż DFGT – z przyjemnością przyznaje się do błędu, bo kierownica jest fenomenalna. To, jak świetnie trzyma się na skórze dłoń, jest nie do porównania z poprzednią generacją kółka Logitecha. Aluminiowe manetki zmiany biegu, jak i pedały, również nie robią wrażenia jedynie wizualnie, ale i ich dokładność oraz wykonanie, to zdecydowanie klasa wyżej od poprzedniczki. To nie jest sprzęt dla starego plastiku. Pedały chodzą ciężko i z należytym oporem, starając się imitować realne zachowanie pedałów, szczególnie w bolidach sportowych – tak sądzę. Kółko głównie katowałem w GTS. Takie trasy jak Nordschleife, czy zawody szutrowe pokazują: że jak kierownica, to tylko z Force Feedbackiem. G29 jest wyposażona w dwa silniki FF, które – delikatnie to ujmując – dają radę. Cztery okrążenia po legendarnym torze w Niemczech, kategorią GT3 i trzęsły mi się łapy, jak influencerowi po miesiącu bez promki.

Na zakończenie tego, niezbyt długiego wpisu, chciałem jeszcze raz podkreślić, że Logitech G29 Driving Force jest najlepszą kierownicą, jaką dane mi było wypróbować. Jeździłem okazjonalnie na Thrustmasterach (150 i 300) i biorąc sam efekt ‚WOW’, to Logitech zostawia obie kierownice konkurencji daleko w tyle. I choć wiem, że entuzjaści wyścigowych symulatorów pewnie znają osprzęt dla zawodowców, za miliony monet, to kupując G29 naprawdę mamy wrażenia otrzymania kawałka tego profesjonalnego świata wirtualnego motosportu, do salonu, czy gdziekolwiek cioracie na konsoli. Podobnie zresztą do Gran Turismo Sport, które dokonuje tego samego, jednak o tym w recenzji…za jakiś czas.
Gdybyście byli zainteresowani dokładniejszą analizą tego kółka, to polecam poszukać na YT kanałów zajmujących się tzw. sim racing, na poważnie. Ze swojej strony mogę jedynie podkreślić jeszcze raz, że G29 jest godną następczynią kierownicy Driving Force GT, która w gronie entuzjastów, konsolowego ściągania się, urosła do rozmiarów legendy. Samo to powinno wystarczyć za rekomendację. Jest wygodna, choć do kilku rzeczy trzeba się przyzwyczaić. Mimo wszystko, działa bez najmniejszego zarzutu oraz sprawia wrażenie bardzo solidne wykonanej – oby PS5 nie wymagało zakupu kolejnej, bo ten sprzęt podziała jeszcze długo.


Podobał ci się materiał?!

Postaw mi kawę na buycoffee.to

…aby wesprzeć RaczejKonsolowo w misji szerzenia pasji do gier poprzez niezależny content, w 100% bez bullshitu i na maksa gamingowy!


Możliwość komentowania jest wyłączona.