Sonic & All-Stars Racing: Transformed (PSV)

Pomiędzy jamrajem a hydraulikiem.

Czego to nie robi się dla swoich dzieci? Moja córka ostatnio zaczęła oglądać serial z Soniciem na Netflix, chyba o podtytule BOOM. Jest całkiem niezły jak na animacje dla najmłodszych. Kilka razy nawet się uśmiechnąłem z żartu w nim. Pomyślałem, więc że następnym razem, gdy będziemy w coś grać na konsoli, włączę jej Team Sonic Racing, które wleciało do oferty PS+, jakiś czas temu. Spodobało jej się na tyle, że postanowiłem pierwszy raz od premiery Tearaway, kupić coś na PSV, którą córka uwielbia – moja krew. Dokładnie tytuł, który miałem na swojej liście gier do ogrania od dosyć dawna: Sonic & All-Stars Racing: Transformed. Poprzednika ww. tytułu z plusa. Córce niesamowicie się spodobała przenośna wersja i zamiany w inne pojazdy, w trakcie wyścigów, jednak słaby początkowy zestaw postaci ją smucił. Założyłem zatem pelerynę super taty i wziąłem się za kampanię dla jednego gracza, aby odblokować córeczce pozostałych zawodników gry — wyróżnienie Ojciec Roku 2022 mam już w kieszeni. Wracając jednak do Sonica, to muszę też przyznać, że nie jestem fanem niebieskiego jeża. Próbowałem kilka razy grać w tytuły z jego udziałem i zupełnie nie rozumiem, w czym miałaby leżeć ich atrakcyjność. SEGA to również marka, której gry raczej mnie specjalnie nie fascynowały, z kilkoma wyjątkami jak Jet Set Radio czy seria Yakuza. Z tym mindsetem siadałem zatem do ciekawie zapowiadających się wyścigów, licząc na to, że jeż za czterema kółkami spodoba mi się bardziej, aniżeli gdy zasuwa na nogach.

Pierwsze, co oczywiście rzuciło mi się w oczy to jakość oprawy na przenośnej konsoli Sony, która oczywiście różniła się od tej ze znaczenie późniejszego tytułu na PS4, ale mimo wszystko robiła niezłe wrażenie. Trasy są zbudowane wokół produkcji marki SEGA. Od tych nawiązujących do tytułowego Sonica, po lokacje przejawiające światy Jet Set Radio, Skies of Arcadia, After Burner, Crazy Taxi, Space Channel 5, House of the Dead i masy innych, których niespecjalnie kojarzę. Jak mówiłem, nie jestem raczej fanem SEGI. Jasne, że taki Wipeout 2048 wygląda ładniej, jednak tutaj istotne jest zamieszanie, jakie dzieje się na torach. Najlepszym przykładem tego jest chyba tor w lokacji z Skies of Arcadia, który z okrążenia na okrążenie staje się bardziej zniszczony, aż finalnie zmienia się w tor w przestworzach. Pojawiają się niestety chrupnięcia przy naprawdę ostrych efektach wizualnych, jednak to raczej okazjonalne sytuacje aniżeli reguła w działaniu gry. Tory są kolorowe. Zawiłe. Niejednokrotnie przyjdzie nam jechać po ścianie budynku, czy suficie sali zamkowej — od tej strony mocno przypomina mi to ostatnie Mario Kart. Wraz z tematyką gier przychodzi muzyka. Motyw każdej z tras skrojony jest pod produkcję SEGI, do której trasa nawiązuje, więc i tutaj różnorodność jest duża i nawet osoba tak obojętna wobec SEGI rozpoznaje charakterystyczne nuty.

Od strony rozgrywki produkcja jest gdzieś pomiędzy Mario Kart a Crash Team Racing. Już tłumaczę, jak to rozumiem. Mario Kart nastawione jest bardziej na chaos dziejący się na torach, skróty oraz bardzo duże znaczenie w rozgrywce mają znajdywane power-upy – tak wiem, że kompetytywna scena napinaczy w Mario Kart właśnie się zdenerwowała, ale trudno, handlujcie z tym. Crash Team Racing jest natomiast cholernie skillowy. Osoba ogarniająca jazdę w CTR, nawet bez korzystania z przedmiotów oraz nielicznych skrótów jest w stanie zdominować wyścig. Oba podejścia wymuszają na grze rozwiązania pasujące do rozgrywki jak np. kształt tras. Sonic & All-Stars Racing: Transformed jest połączeniem obu światów. Z jednej strony mamy totalnie szalony tory oraz scenariusze, w których to chwilkę przed metom dostajemy po ryju takimi power-upami, że lądujemy na ostatnim miejscu. Jednocześnie, jeśli w trakcie wyścigu mamy pecha co do losowanych rzeczy, czy też przeciwnicy trafią w nas o jeden raz za dużo, to możemy gwarantowanie zapomnieć o wygranej. Z drugiej strony w grze działa system driftowania, który opiera się na kontrolowaniu poślizgu, ładowania nim dopalacza oraz wykorzystywanie go w kluczowych miejscach trasy. A także w powietrzu robimy triki, które przy prawidłowym lądowaniu da nam dodatkowe przyśpieszenie. Im bardziej skomplikowana kombinacja trików, tym większy boost. Wiąże się to z zarówno plusami, jak i minusami, każdego z podejść, albowiem żadne nie jest rozwiązaniem idealnym oraz posiada grono swoich zwolenników i antyfanów. Postacie w grze możemy ulepszać poprzez zdobywanie nimi punktów doświadczenia i odblokowywanie tzw. modów. Każda postać posiada sześć statystyk. Od prędkości maksymalnej i przyśpieszenia, po efektywność boostu czy sterowność. Modyfikatory zaś potrafią nieco poprawić jedną ze statystyk, kosztem innej. Nie mamy pełnej możliwości wpływu na to, które statystyki zmienia modyfikator, ale i tak jest to bardzo fajny pomysł, jeśli np. nasza ulubiona postać niedomaga w jakiś aspekcie. Nie są to natomiast jedyne transformacje, jakie gra ma dla swoich bohaterów w zanadrzu.

W trakcie pokonywania tras wyścigowych, na torze rozmieszczone są bramy, oddzielające ich segmenty. Po przejechaniu przez takową nasz pojazd zmienia się w motorówkę, samolot lub wraca do postaci samochodu. Wszystko zależnie od tego, jaki kolejny sektor trasy przyjdzie nam pokonać. Możemy ścigać się po pasie startowym lotniskowca, aby za chwilę z niego zjechać i zmienić się w samolot, pokonując część trasy będącej torem powietrznym. Wracamy znów na lotniskowiec, który tym razem kończy się lądowaniem na wodzie oraz zmianą w motorówkę. Każdy z pojazdów prowadzi się odmiennie, więc przyjdzie nam opanować każdy z trzech rodzajów sterowania. Co ciekawe zarówno samoloty, jak i motorówki driftują. Każdy pojazd oczywiście na swój własny sposób, ale początkowo mnie to rozbawiło. Bardzo fajny pomysł z tymi zmianami w trakcie wyścigu, co pozwala również na niezwykle wydarzenia w trakcie ścigania się. Nie jest to poziom Motorstorm Apocalypse, ale zdarzają się trasy, w których każde, kolejne okrążenie ma miejsce na odmienionej trasie. To znów spodoba się miłośnikom akcji i szukającym chaosu na trasach, nieco mniej pewnie perfekcjonistą i miłośnikom urywania sekund na okrążeniach. Przeciwnicy mają całkiem niezłe AI. Zdarza im się popełniać błędy, ale na ogół są zabójczy na trasach. Potrafią celnie rzucać przedmiotami do przodu i do tyłu, a przewagę nad nimi zyskujemy poprzez opanowanie poślizgów i trików przy wyskokach. Kampanię pokonywałem na poziomie HARD i było naprawdę trudno, choć walka z przeciwnikami o pierwsze miejsce na mecie, to nie jedyne, co na nas czeka w grze.

Przechodzimy do kolejnego, sporego atutu wyścigów z Soniciem: różnorodność trybów zabawy. W menu głównym znajdziemy klasyczny zestaw głównych trybów gry. Kariera, Grand Prix (będące serią pojedynczych wyścigów z punktacją), wyścigi pojedyncze, te na czas oraz zmagania online. Kampanie zbudowana jest z pięciu map, po których poruszamy się, odblokowując kolejne zawody, za zdobyte gwiazdki. Gwiazdki zdobywamy za wygrywania wydarzeń na mapie, a im na wyższym poziomie trudności się ścigamy, tym więcej ich otrzymamy za wygraną. Na mapie znajdują się również pola odblokowań nowych bohaterów czy tras, które również uruchamiają się dopiero po zebraniu konkretnej liczby gwiazdek. Czasem pojawiają się rozgałęzienie, więc niekoniecznie musimy wygrać wszystkie zawody w mapie, aby awansować do kolejnej. Możemy również się w nich cofać, po zdobyciu większej liczby gwiazdek na późniejszych etapach kampanii. System pozostawia dużo możliwości w tym, co chce robić gracz oraz w jaki sposób zamierza dojść do napisów końcowych. A jest nad czym się zastanawiać, albowiem jak już wspomniałem: nie samymi wyścigamy Sonic & All-Stars Racing: Transformed żyje. Jednym z trybów zabawy w kampanii jest wyzwanie, w którym po trasie nieustannie poruszają się zwykłe samochody, symulując ruch drogowy, a naszym zadaniem jest tak pomiędzy nimi lawirować, aby zaliczyć wszystkie bramki rozstawione wzdłuż trasy, zanim skończy się czas. Są również zawody w drifcie, w których na odcinkach z zakrętami znajduje się odpowiedni pas poruszania się, więc jeśli będąc w nim, zrobimy poślizg, zdobędziemy punkty. Do tego tryb polegający na pokonaniu kilku przeciwników, jeden po drugim, w zawodach na to, kto komu szybciej odjedzie na określoną odległość. Jest jeszcze takich atrakcji kilka i przyznam, że bardzo mile byłem zaskoczony tą różnorodnością zawodów. Przez to kampanię pochłonąłem niezwykle szybko i bez jakiegokolwiek znużenia.

Szkoda tylko, że po napisach końcowych pojawiła się jeszcze jedna nowa mapa oraz czwarty poziom trudności, więc się okazało, że moje starania o ukończenie gry na najwyższym poziomie poszły — powiedzmy — na marne. Będąc również absolutnie szczery, to jeśli nowy poziom wyzwania jest jeszcze trudniejszy, to nie wiem, czy chciałbym się z nim mierzyć, bo już HARD zjadł sporo z moich nerwów. Szczególnie te zawody, w których nie ścigamy się z innymi zawodnikami. Nie sprawdzałem, jak działa online, wiec niestety, tego w recenzji nie oceni. Natomiast Sonic & All-Stars Racing: Transformed mnie pozytywnie zaskoczyło i nareszcie mam tytuł z Soniciem, który mi się spodobał. Gra nieźle uplasowała się obok dwóch znacznie bardziej renomowanych konkurencji w „kreskówkowych” kartach, dorzucając coś od siebie do zabawy. Dzięki zmianom w motorówki i samoloty wróciły do mnie miłe wspomnienia z chwil spędzonych z takimi tytułami, jak robiące niesamowite wrażenie kiedyś Wave Race 64 z Nintendo 64 oraz tytuł, który prawdopodobnie nikt nie pamięta (mało kto pewnie o nim coś wie): NGEN Racing z PS1, o którym właśnie sobie przypomniałem i już szukam go na allegro, bo o matko, jakie to było super. Zdecydowanie zadowolony jestem z różnorodności w rozgrywce i wyjście ponad ramy zwykłego ścigania się. Nie są to karty, które są w stanie zdetronizować moje zamiłowanie do tych z Crashem, które absolutnie uwielbiam, ale miło wiedzieć, że jest trzecia siła w stawce. Czy jesteście fanami SEGI, Sonica czy też nie, to dajcie szansę zmotoryzowanemu jeżowi.

Screenshots provided by PushSquare.


Podobał ci się materiał?!

Postaw mi kawę na buycoffee.to

…aby wesprzeć RaczejKonsolowo w misji szerzenia pasji do gier poprzez niezależny content, w 100% bez bullshitu i na maksa gamingowy!


Możliwość komentowania jest wyłączona.