Operation: Tango (PS4)

Bo do tanga trzeba dwojga.

Clever Plays to malutkie studio z Kanady, które na swoim koncie miało zaledwie jedną, wypuszczoną globalnie produkcje, gdy do oferty Instant Game Collection w ramach PlayStation+ trafiło Operation: Tango. Gra wyglądała intrygująco, więc wspólnie z Bartkiem postanowiliśmy ją sprawdzić. Mało tego. Ostatnio nawet wbiliśmy platynę, co warto nadmienić, nie jest wyzwaniem, ale już coś mówi o tym, czy gra nam się podobała – wszak żaden z nas nie ma czasu na platynowanie słabych gier. Tym bardziej przyszło nam to łatwo, że od pierwszej misji do napisów końcowych dostajemy się z co najwyżej jedną przerwą na siku. Recenzja ta zatem będzie należeć do tych raczej krótkich, ponieważ sama gra nie zajmuje więcej niż kilka godzin, i to za pierwszym razem, gdy zagadki są nam nieznane. Co nie oznacza, że nie warto jej dać szansę. Tylko nie zapomnijcie partnera.

Produkcja Kanadyjczyków to zabawa w szpiegów, a dokładnie panią agent oraz pana hackera. W odróżnieniu od wersji z Hollywood oboje stosują raczej pokojowe środki wywiadowcze, więc w grze nie ma strzelania (powiedzmy), walki wręcz czy innych, znanych nam ze szpiegowskiego kina akcji, motywów. Jako pani agent przeważnie będziemy starali się gdzieś dostać, dokąd prowadzą zamknięte drzwi lub coś wykraść, co znajduje się za ścianą laserów i zamków cyfrowych. Zasadniczo nasze prace umieszczone są w świecie rzeczywistym, namacalnym. Natomiast jako hacker, spędzamy głównie czas w sieci. Aczkolwiek nie szukając rozwiązań na Stack Overflow, jak przystało na każdego programistę, a w wersji hackowania w sieci jak ze starych filmów o hackerach, w których mieli oni włosy na Linkin Park i jeździli na rolkach. Sieć wygląda jak z filmu Tron, gdzie np. dostęp do serwera to cyfrowa autostrada, z bramkami firewall do omijania i kierunkowskazami, których znaczenie musi podać nam partnerka, gdyż w świecie rzeczywistym odzwierciedlają się np. lampkami LED na konsolecie.

Cała gra zatem to nieustanna komunikacja i przekazywanie sobie wzajemnie informacji. Wymienianie się znalezionymi znakami, kluczami, adresami IP i wieloma innymi. Przykładowy scenariusz zabawy (prawie prawdziwy dla uniknięcia spoilerów): Hacker dostał się do bazy danych z listą pasażerów pociągu oraz aplikacje, jakie ta osoba pobrały na telefon. Jako agentka chodzimy po pociągu i skanujemy telefony w poszukiwaniu zainstalowanych aplikacji. Gdy znajdziemy aplikacje, które podał nam hacker, odczytujemy z telefonu delikwenta jego IP i przekazujemy je hackerowi. On podłącza się do jego telefonu przez IP i na żywo możemy czytać, o czym chatuje ze wspólnikiem. To jeden z wielu scenariuszy kooperacji, jakie przyjedzie nam ogrywać w dwójkę. Gra wymaga dwóch osób do gry i wyraźnie zaznacza, że musicie się słyszeć oraz nie powinniście wiedzieć swoich ekranów, bo zepsujecie sobie zabawę. Jeśli spełnimy wszystkie te warunki to w Operation: Tango można się naprawdę świetnie bawić, a czasem porwać trochę włosów z głowy czy siarczyście przekląć w stronę kolegi, czy koleżanki – żebyście słyszeli Bartka momentami. Zagadki są różnorodne, och rozwiązania zmyślne i raczej się nie powtarzają. Co natomiast oznacza również, że ogrywając grę raz, praktycznie nie ma sensu przechodzić jej ponownie, chyba że w odwróconych rolach, co jest wymagane do platyny.

No i właściwie tyle. Graficzne tytuł nie urywa przyrodzenia, powiedziałabym, że jest okej. Całość utrzymana jest w komiksowym cell-shadingowym stylu. Wygląda jak produkcja małego studia i nie ma, co więcej na ten temat się rozpisywać. W tle przygrywa „szpiegowską muzyka”, a pomiędzy sześcioma misjami gra pokazuje już zupełnie komiksowe grafiki. Jak już wspomniałem Operation: Tango zamyka się w jeden, może dwa wieczory grania, więc jako „darmowa z plusa” spełnia zadania. Fajna zabawa dla dwóch graczy. Natomiast jeśli chcielibyście grę zakupić, to weźcie pod uwagę jej długość, słabiutki replay value, odpowiednio dobierzcie atrakcyjną dla was cenę i pamiętajcie, że szpiegowskie kalambury nie działają solo.


Podobał ci się materiał?!

Postaw mi kawę na buycoffee.to

…aby wesprzeć RaczejKonsolowo w misji szerzenia pasji do gier poprzez niezależny content, w 100% bez bullshitu i na maksa gamingowy!


Możliwość komentowania jest wyłączona.