Iki Island – rozszerzenie Ghost of Tsushima

Krótko o powrocie na Cuszimę.

To znaczy, nie do końca powrót na Tsushime, albowiem nowe rozszerzenie dla Ghost of Tsushima, rozgrywa się na zupełnie nowym obszarze gry – wyspie Iki, która położona jest na zachód od Cuszimy. Do rozszerzenia dołączyć możemy w trakcie głównego wątku, niekoniecznym jest zatem ukończenie gry. W tradycyjny (dla otwartych światów) sposób w pewnym momencie na mapie pojawi się misja dodatkowa, w której to spotkamy się z nowym zagrożeniem: szamanami. Szamani wyśpiewują ostatnią płytę zespoły The HU, co powoduje, że wokół wszystkich przeciwników w obszarze roztacza się dodatkowa bariera, niepozwalająca na ich zgładzenie. Okazuje się, że nowe oddziały pochodzą z wyspy Iki. Miejsca, w którym zginął ojciec Jina z rąk tamtejszych łupieżców. Wyspie, która po dziś dzień nie wybaczyła rzezi, którą dokonali samurajowie na jej mieszkańcach w imieniu wyzwolenia od bandytów i zaprowadzenia „porządku”. Jin jednak rozumie wagę Iki dla inwazji armii Khana na Japonię – jeśli ona upadnie, upadnie również Cuszima. Ofensywą na wyspę kieruje niejaka Orlica. Generał armii mongolskiej, posługująca się tajemniczą trucizną, która powoli łamie ducha, doprowadza do szaleństwa i finalnie zapewnia posłuszeństwo delikwenta, który zostaje nią napojony. Mówiły o tym już zwiastuny, więc spoiler to nie będzie żaden: Jin zostaje poddany tej „indoktrynacji”, aczkolwiek udaje mu się uciec i przez cały okres trwania dodatku, będzie zmagał się z halucynacjami, omamami i głosami w głowie, które wywołuje trucizna. Gdyby tego było mało, Jin musi zmierzyć się z najbardziej skrywanym bólem, jaki nosi w sobie od dzieciństwa, a więc śmierć ojca, której przyglądał się z ukrycia. Co więcej, na każdym kroku mieszkańcy wyspy wyrażają swoją pogardę dla klasy samurajów oraz przedstawiają mu ich wersję wydarzeń sprzed lat.

Fabularnie zatem DLC zamyka (raczej) ostatni z wątków, którego kampania podstawki nie doprowadziła do zamknięcia, co uważam za ciekawy i trafiony pomysł. Przeszłość Jina, jego relacje z rodzicami, nie eksplorowano za bardzo w głównym wątku. Teraz Jina nie ma za bardzo innej możliwości, jak stawić im czoła. Ciekawą rolę dano tutaj Orlica, która oczywiście przede wszystkim jest kolejnym antagonistą do pokonania, ale także katalizatorem walki Jina z przeszłością. To ona nawiedza jego umysł i przypomina mu o wszystkich żalach i przykrościach, jakie ze sobą nosi, próbując w ten sposób go złamać. Pojawiają się halucynacje. Raz będzie to Ryuzo, innym razem wymordowana rodzina przez Tomoe (dla znających fabułę podstawki), czy ktoś, komu Jina nie był w stanie pomóc. „Fajne” w nich jest to, że pojawiają się dosyć niespodziewanie i towarzyszy im natychmiastowa zmiana pogody, pory dnia i kolorystyki – jakby ktoś przełączył ustawienia w trybie fotograficzny. Bardzo cool. Wątek główny można zamknąć w zapewne kilka godzin, skupiając się wyłącznie na nim. Natomiast wyspa to nieco więcej, aniżeli kilka misji fabularnych, cutscenek oraz walki bossami, których na Iki jest kilka, a ta z Orlicą naprawdę sprawdzi nasze umiejętności.

W dużym uproszczeniu: to więcej Ghosta, więc jeśli liczyliście na drastyczniejszą zmianę w rozgrywce, dodatek was rozczaruje – od tego są Legendy, które w chwili publikacji tego posta, doczekały się wersji stand-alone. Sucker Punch natomiast mimo wszystko trochę odświeżyli rozgrywkę poprzez kilka nowości. Pojawiło się nowa odnoga zdolności do rozwoju związana z naszym wierzchowcem oraz nową zdolnością: szarżą. Możemy teraz z impetem wpadać w patrole Mongołów, zadając im syte obrażenia i wprowadzając w oszołomienie. Wracają mity i legendy, oczywiście związane z wyspą oraz jej mieszkańcami. Haiku również poukładamy, ale z kategorii spokojnych aktywności, doszło granie na flecie dla zwierząt. Przyjemna minigra, która wykorzystuje żyroskopy pada, której nagrodą są wspomnienia Jina o swojej matce, obszar jego życia praktycznie pominięty w głównej historii. Natomiast, jeśli od nagród oczekujecie więcej, to prawdziwym złotem są tajemnicze kapliczki, których na Iki znajdziemy kilka, a każda za rozwiązaniem zagadki ukrywa skin do jednego z ubiorów, nawiązujący do innych exów Sony. Kolorek dla Zbroi Ducha z Shadow of the Colossus to mój nowy ulubiony skin w grze. Nowością również są zawody w łucznictwie, które polegają na strącaniu celów w określonym czasie. Poza tym więcej miejsc honoru, dostępnych kolorów i przedmiotów kosmetycznych, ścinanie bambusów oraz pomaganie randomowym tubylcom – znalazła się nawet misja z Kenjim, w której trakcie Jin idealnie skwitował losy swojego znajomego: „Problemy lepią się do niego, jak gówno do ryżu” (autentyczne tłumaczenie w polskich napisach). Mocno śmiechłem.

Krajobrazowo Iki nieco różni się od widoków Cuszimy. Z oczywistych względów znacznie częściej uświadczymy tutaj wybrzeży, przypominających cmentarzyska statków morskich zatoki itp. Pojawia się nieco inna kolorystyka wśród roślinności, z wiszącymi, długimi kwiatami w kolorze fioletu czy ametystu. Powiedziałbym, że zmiany są zbliżone do tych, które doświadczaliśmy w podstawce, gdy otwierał się przez Jinem nowy obszar Cuszimy. W kwestii lądu głównego to nowości z dodatku zasilają oczywiście dalszą grę już po powrocie Iki, np. wspomniana szarża konia, nowa funkcja linki do rozwalania przeszkód z odległości, wszelkie zdobyte talizmany i inne nagrody. Osobiście nie zrobiłem wszystkiego na wyspie, a dokładnie zostało mi na Iki około pięciu znaków zapytania do zamknięcia, a spędziłem z DLC kilka przyjemnych wieczorków. W mojej ocenie zakup dodatku się spłacił, ale zdaje sobie sprawę i czuję się w obowiązku o tym powiedzieć, że to zdecydowanie zakup dla zakochanych w podstawce i czekających na pretekst, aby wrócić do Ghost od Tsushima.


Podobał ci się materiał?!

Postaw mi kawę na buycoffee.to

…aby wesprzeć RaczejKonsolowo w misji szerzenia pasji do gier poprzez niezależny content, w 100% bez bullshitu i na maksa gamingowy!


Możliwość komentowania jest wyłączona.