Jest Specter of Torment, więc wracamy do świata Shovel Knight!

Yacht Club Games nie zwalnia tempa. Przywitajcie trzeciego z rycerzy – Specter Knight.

Ci z Was, którzy przeczytali moją recenzję Shovel Knight (PS4) i dotarli do ostatnich akapitów powinni pamiętać, że przeżyłem niemałe zaskoczenie, gdy po zakończeniu przygody bohatera łopatowego, otrzymałem możliwość rozpoczęcie zupełnie nowej kampanii drugim z rycerzy: Plague Knight. Była przyjemna fabularnie, miała bardzo ciekawy system budowania własnych bomb z trzech dostępnych komponentów i ogólnie rzecz biorąc stanowiła kolejny silny punkt produkcji. Kolejna niespodzianka spadła na mnie pewnego poranka, gdy zauważyłem powiadomienie o aktualizacji do Shovel Knight (PS4). Spotykało już mnie to wcześniej. Gra pobiera DLC i dopiero po zakupie będzie dostępne do grania, ale czemu ikonka w menu konsoli zmieniła się, a gra otrzymała podtytuł Treasure Trove? Odpalam. Petarda! Dodatek i masa innej zawartości dostępne od strzała! Byłem ciekaw jakie nowości zaplanuje studio Yacht Club Games dla dodatku Specter of Torment i „o matulo!”. Warto było czekać.

Dodatek opowiada historię Specter Knight, jednego z członków zakonu rycerzy działającego pod wodzą potężnej czarodziejki. W historii Shovel Knight spotykamy go już jako pełnoprawnego członka Order of No Quarter, jednak dodatek nieco cofa się na osi czasu i opowiada historię formowania się zakonu. Jak się bowiem okazuje, to Specter Knight był pierwszym rycerzem u boku Enchantress. Jednak daleko temu werbunkowi od dobrowolnego. Nie dość, że poznamy historię tworzenia się zakonu, to jeszcze zaznajomimy się z przeszłością człowieka pod hełmem i płaszczem. Opowieść pokaże nam osobę Donovana, bezpardonowego złodzieja i najemnika, który wraz ze swoim bliskim przyjacielem Luanem przemierza świat w pogoni za skarbami i błyskotkami. Kolejny raz, pod pozornie prostą fabułą platformówki spotykamy się z czymś znacznie większym i bardziej skomplikowanym. Opowiada o poświęceniu do jakiego jest człowiek zdolny dla ratowania innych, wierności przyjacielowi i o rozpaczy porażki. Dzięki temu przez cały czas jesteśmy ciągnięci przez wydarzenia w grze i nie czujemy zmęczenia. Tym bardziej, że gameplay wciąż trzyma poziom mimo zupełnej odmienności.

Przy okazji recenzji Shovel Knight (PS4) wspominałem o nostalgicznym powrocie do fundamentów pierwowzorów platformówek 2D z czasów ośmiu bitów. Nawiązania do takich, jak Ducktales, Mega Man czy Mario wylewały się gameplay’u. Gdybym jednak miał do czegoś porównać Specter of Torment, byłby to Strider (PS4) – odświeżoną edycję ogrywałem niemiłosiernie przez pierwsze miesiące po zakupie gołej czwórki i miałem go z PS+. Dzierżący w rękach potężną kosę rycerz posiada atak wręcz na krótkim dystansie, jednak to małe piwo przy najważniejszym: wykorzystywaniu cięć w powietrzu jako element rozgrywki i o rany, jakie to jest dobre. Cięcia wykonujemy w dwóch kierunkach: góra i dół, po przekątnej. Bez obaw gra podpowiada nam mniej-więcej jaki będzie efekt ataku w powietrzu, czyli w jakim kierunku zostaniemy skierowani. Zupełnie odświeża to podejście do przemieszczania się po poziomach, które nomen omen są teraz zupełnie nowymi lokacjami. Znaczy, wyglądają jak w reszcie produkcji, gdyż jakby nie było odwiedzimy latającą fortecę Propeller Knight albo łódź podwodną Treasure Knight, a jednak budową i mechanizmami dostosowano je do nowego gameplay’u. Uwierzcie mi na słowo, że zabawa kosą i pokonywanie całych poziomów bez dotykania ziemi to masa frajdy, którą musicie sprawdzić. Podobnie jak w przypadku Łopatowego Rycerza, do naszej dyspozycji oddano również szereg ciekawych przedmiotów urozmaicających rozgrywkę. Rzecz jasna są elementy RPG, jak rozwój cech postaci i nowe ciuszki o zmiennych właściwościach. Summa summarum otrzymaliśmy pełną zawartość gry w znanych szatach jako dodatek. Za darmo, czy nie, radzę zainteresować się Specter of Torment. Nie pożałujecie złotówki bądź minuty spędzonej z tytułem. A do twórców cytuję Reinhardta z Overwatch (PS4): Dawać następnego!”.

Możliwość komentowania jest wyłączona.