Rage® (PS3)

O Rage® (PS3) słyszałem wiele mieszanych opinii. Od zachwytów, do przesadnie cierpkich. Po ukończeniu gry rozumiem obie strony, jednak z bólem serca tą drugą grupę nieco lepiej.

Rage® (PS3) już od dłuższego czasu widniało na mojej liście zakupów. Dziwnym trafem zawsze znalazło się coś innego do kupienia niż ostatni tytuł, przy którym pełnoprawnie widnieje podpisJohna Carmacka. Gdybyście wpisali tytuł gry, wraz z jej “legendarnym” twórcą w wyszukiwarkę, pierwsze wpisy będą mówić o tłumaczeniach Johna z fatalnego działania gry na PC-ach. Niestety na konsolach nie jest lepiej, a właściwie rzecz ujmując jest cholernie nierówno.

Gry opiera się na autorskim silniku studia id Software: id Tech 5. Ten spotkamy np. w Wolfenstein: The New Order (PS4), a jego późniejsza wersja powołała do życia Doom (PS4). Jeśli lubicie czytać o kwestiach technicznych opraw graficznych, to odsyłam Was do Wikipedii, gdzie dowiecie się znacznie więcej o unikalności tego silnika i niekonwencjonalnemu podejściu do tekstur. Natomiast jeśli – podobnie jak ja – gracie na konsoli i zasadniczo macie w “głębokim poważaniu” sposób, w jaki powstaje, co widzicie na ekranie TV, to przygotujcie się na mały ból głowy. Kiedy patrzymy na otwarte lokacje, obserwujemy horyzont, to w zasadzie widok może się podobać. Klimat post-apokaliptycznych bezdroży, po których będziemy się poruszać ma swój urok. Od strony zaprojektowania świata grze nie możemy za wiele zarzucić. Tytuł, będąc w sporej części znacznie poważniejszym Borderlands, łączy w swojej oprawie takie uniwersa jak Mad Max, trochę Fallouta i pierwiastek Obcego. Równie nieźle jest z płynnością rozgrywki i choć nie ma tu za wiele bitw na wielką skalę, to nawet przy bardzo szybkim poruszaniu się pojazdami, utrzymywany jest stały poziom animacji.

Modele postaci? Wszyscy NPC w grze wykonani są starannie i szczegółowo, a atakujący nas przeciwnicy nie odbiegają od nich za daleko. Pewnie zastanawiacie się: skoro zasadniczo na razie piszę tylko dobrze o technicznej stronie Rage® (PS3), to skąd negatywny wstęp do tej części recenzji? Otóż czar pryska gdy zechcemy coś w świecie gry zobaczyć z bliska. Zamknięte lokacje, po których często przyjdzie nam się poruszać już nie są tak zachwycające jak obserwowane pejzaże. Nie dość, że każde następne pomieszczenie wygląda jak kopia poprzedniego, to w oczy kłuje ładowanie się tekstur. Pojawiając się w lokacji, na naszych oczach dokonuje się teleportacja z czasów PS2 do generacji PS3, która dodatkowo w miastach okraszona jest drażniącym screen tearingiem. Sami, więc widzicie, że nie jest łatwo ocenić kwestie wizualne gry, która raz potrafi wywołać zdumienie, a po chwili obrzydzenie. Szczególnie drażni mnie to doczytywanie się tekstur, które jest widoczne przy ładowaniu się całej lokacji, ale i nawet szybkim obrocie kamery. Niby Borderlands™ (PS3) również pamiętam, że się z tym borykało, ale tam przynajmniej komiksowy szyk produkcji sporo ukrywał. Tutaj wychodzi to na pierwszy plan – niestety – zbyt często.

Jeśli liczyliście, że przynajmniej fabularnie gra porwie, to muszę Was rozczarować. Tytuł rozpoczyna się od intra,w  którym wyjaśniony zostaje “martwy” stan Ziemi. Po uderzeniu asteroidy w powierzchnię naszej planety, zmienia się ona w wielkie pustynne pustkowie, pokryte kanionami i zgliszczami dawnej cywilizacji. Nieliczni, którym udało się przeżyć skupiają się w osadach i nieco większych miastach. Wcielamy się w rolę Pasażera Arki. Ostatniej nadziei ludzkości, która wiedząc o zbliżającym się zagrożeniu wysłała w głąb planety kapsuły ratunkowe z grupkami wybrańców. Jak pewnie się domyślacie, budzimy się przypadkowo z hibernacji, jako jedyny żyjący pasażer. Momentalnie odnajduje nas mieszkaniec okolicznej osady, który od początku twierdzi, że jesteśmy “wyjątkowi”. Kto śmiał się z Crane’a w Dying Light (PS4), ten z głównego bohatera Rage® (PS3) będzie miał dopiero polewkę. Od momentu pojawienia się w świecie gry robimy wszystko, o co nas proszą napotkani ludzie, bez specjalnej możliwości odmówienia kolejnych zadań z kategorii: “Idź. Wybij. Przynieś”. Bez słowa zastanowienia wykonujemy wszystkie polecenia, niezależnie czy dotyczą ochrony przed bandytami, uczestnictwa w wyścigach, czy wstąpienie do ruchu oporu i neutralizacja władającego bezdrożami reżimu. Gra nie posiada żadnego głębszego wątku fabularnego. Nie szukamy ojca. Nie gonimy za skarbem. Nie szukamy zemsty za skradzioną brykę. Biegamy od zadania do zadania, by po chwili dowiedzieć się o tyranii sił rządowych, które wyprzedzają technologicznie mieszkańców bezdroży o epoki. Największą natomiast klapą jest zakończenie gry. Finisz zadania nie różniącego się niczym od poprzednich oraz pozostawia fabułę urwaną i niedokończoną. Gra się kończy, a my widzimy napisy końcowe i zadajemy sobie w myślach pytanie: “co już?!”. W mieście nawet słyszałem, jak mieszkańcy mówią o jakimś wojaku, który obiecał porządek i dobrobyt, a wprowadził tylko strach oraz niedole. Spodziewałem się, że przynajmniej go zobaczę. Nic. Nawet głosu przez jakieś radio.

Nie oznacza to, że Rage® (PS3) nie posiada plusów. Na pewno jednym z nich jest sam świat gry i klimat. Bez zbędnego ukrywania, przyznam, że jestem fanem serii Borderlands i w produkcji id Software czuć podobną atmosferę. Budynki, ubiór postaci oraz towarzysząca produkcji ścieżka muzyczna przypomina mi produkcje Gearbox. Taki lekki dziki zachód, z muzyką country, saloonem i szeryfem w mieście. Nawet przeciwnicy jakich napotkamy przypominają Psycho i żołnierzy Crimson Lance – tak na dobrą sprawę gra jest bardziej realną kalką Borderlands™ (PS3),  oczywiście wypraną z absurdalnego humoru. Ciekawie prezentują się przeciwnicy. Generalnie dzielimy ich na dwa rodzaje: mutantów oraz ludzi. Pierwsza grupa to typowi “berserkerzy”, którzy szturmem próbują dobrać nam się do skóry, atakując maczugami i pochodniami. To łatwi do pokonania przeciwnicy, których siłą jest ilość, więc odpowiednia ilość amunicji załatwia sprawę. Ludzie natomiast są bardziej wymagający. Przeważnie ubrani są w metalowe zbroje. Dzięki temu musimy celnie szukać miejsc wolnych od pancerza, by nie tracąc ogromnej ilości wystrzelonych pocisków sprowadzić ich do parteru, a amunicja w świecie post-apokaliptycznym jest na wagę złota. Strzały w hełm powodują jego odrzucenie, a przygwożdżeni chowają się za zasłony lub wycofują się, by wrócić do nas w liczniejszej grupie. To się podoba.

Istotą produkcji jest wykonywanie zadań. Rozmawiamy z mieszkańcami osad, dowiadujemy się co ich trapi i postanawiamy pomóc. Zniszczenie planety zdziałało cuda na Ziemi i wszyscy stali się bardzo pomocni, więc obieramy namiary lokacji w której trzeba coś odzyskać, przy okazji wybijając wszystko na drodze. Pomiędzy nimi uzupełniamy amunicję, kupujemy schematy do prostego craftingu i bierzemy udział w kilku mini-gierkach, porozrzucanych po miastach. Jedną z nich jest banalna karcianka. W trakcie przemierzania świata Rage® (PS3) natkniemy się na karty kolekcjonerskie wchodzące w skład talii. Karty posiadają punkty obrony i ataku oraz koszt dodania do ręki. W zależności od obstawianej kwoty ustalamy pulę punktów możliwych dla kart na ręce. Wygrywa ten kto pierwszy zmusi przeciwnika do wyrzucenia wszystkich swoich kart. Proste zasady, co powoduje, że karcianka szybko stała się dla mnie głównym przychodem gotówki na amunicję. Przydała się, choć do Gwinta to jej brakuje sporo.

Strzelanie z pukawek w grze to zdecydowanie jeden z lepiej wykonanych elementów. Broń brzmi jak należy i podczas strzelania odczuwa się ich kaliber. Szczególnie przyjemnie biega się z tradycyjną śrutówką, której wystrzał – słowo daję – łudząco przypomina sampel dwururki z Doom (PS4). Używając schematów i znalezionych w grze przedmiotów budujemy działka, które możemy stawiać dla naszej obrony, lub granaty EMP, do zwalczania tarcz magnetycznych żołnierzy reżimu. Broń posiada kilka rodzajów amunicji, a niektóre pukawki możliwość ulepszania, choć nie szalałbym tutaj z akcentowaniem tego elementu rozgrywki. Gameplay Rage® (PS3) łączy w sobie dwa gatunki gier: FPS i gry wyścigowej. Porównywalnie dużo czasu spędzimy bowiem za kółkiem, jak na nogach i będąc szczerym, chwała za to. Etapy zmotoryzowane to kolejny z pozytywów produkcji, ratujący tytuł. W grze dostępnych jest kilka rodzajów pojazdów, odblokowywanych wraz z postępem fabuły, służących poruszaniu się po świecie gry oraz wyścigach. Jak już wspomniałem trochę wcześniej, gra działa płynnie i nie jest inaczej pędząc pojazdem typu buggie. Wtedy świat gry wygląda nawet więcej niż ładnie! Bryki różnią się uzbrojeniem oraz statystykami obrony, prędkości i prowadzenia. Model jazdy to typowy arcade, przypominający gry serii Burnout z PS2. Możemy je też rozwijać poprzez kupno nowych części za tzw. certyfikaty wyścigowe. Zbieramy je głownie poprzez wygrywanie dostępnych w miastach wyścigów. Stanowią one miłą odskocznię od głównego zajęcia gry. Do tego stopnia, że pod koniec gry zacząłem sobie je dawkować, by nie wygrać wszystkiego i być “skazanym” na kończenie tytułu w rytmie powtarzalności i znudzenia.

Ku mojemu zaskoczeniu gra posiada tryb multiplayer, który – jak pewnie się domyślacie – jest obecnie martwy. Stąd też nie dane mi było sprawdzić trybu multiplayer, w którym to ścieramy się z innymi graczami, będąc za kółkiem pojazdów. Miałem jednak to szczęście, że jakimś cudem znalazł mnie na PSN ktoś chętny do ukończenia wszystkich misji typu co-op (jest online i kanapowy na split-screenie). Tak oto razem z Kristmas2 pograliśmy jednego dnia przez jakieś 3 godzinki w kooperacje Rage® (PS3). Składa się ona z 9 misji, przez które prowadzi nas narrator, przedstawiając je jako legendy bezdroży. Skupiają się wokół postaci pobocznych jakie spotkamy w grze, opowiadając ich dzieje, aczkolwiek zanim zacznie sobie wyobrażać coś dodam, że odwiedzimy dokładnie te same lokacje co w podstawce. Ba, nawet rozmieszczenie przeciwników wyglądało na takie samo. Mówi się, że tytułu z trybem współpracy dostają kilka oczek do oceny za sam ten tryb, ale jeśli miał być takie rzeczy wyczyniać w mojej recenzji to zdecydowałbym się na co najwyżej 0,2 oceny. Co innego gdybyśmy całą grę mogli ukończyć w kooperacji, ale takie powtarzanie misji, w których nawet nie postarano się o jakieś mechaniki wymuszające współpracę, to żaden plus.

Podsumowując: jestem niesamowicie zaskoczony jak pozytywne oceny zbierała ta gra wśród poważnych recenzentów. Gra ma swoje plusy, ale żeby od razu się nią zachwycać? Dla mnie produkcja id Software prezentuje się jak demo, wypuszczone w celu zbadania możliwości silnika id Tech 5. Rage® (PS3) wygląda na danie, które ugotowane w celu sprawdzenia jak sprawdza się nowy kociołek. Nawrzucano do niego składników, z których każdy jest – w teorii – sprawdzonym przysmakiem i obroni się samodzielnie w ocenie. Zapomniano niestety by danie jako całość, przy okazji smakowało i miało jakąkolwiek głębie, czy wyrazistość.

PLUSY

  • Cieszące oko horyzonty
  • Płynna rozgrywkach bez żadnych “czkawek”
  • Design świata gry
  • Odczucie strzelania
  • Nawet niezłe AI przeciwników
  • Jest coop…

MINUSY

  • …choć słaby
  • Ładowania się tekstur na naszych oczach
  • Cała gra wygląda tak samo – “recycling” tekstur
  • Nijaka fabuła, a właściwie prawie jej brak
  • Zakończenie
  • Powtarzalne misje z celami “na jedno kopyto”
  • Zbyt krótka

Rage® (PS3) równie szybko jak potrafi zachwycić, tak błyskawicznie potrafi zniesmaczyć. Zbiorowisko sprawdzonych patentów, którym jako całość brakuje “duszy”.

Ocena: 5.5/10

[Wpis został opublikowany również w ramach recenzji użytkowników PSSite.com pod linkiem]

Możliwość komentowania jest wyłączona.