Seria Driver jest bardzo mocno związana z PlayStation. Po fenomenalnej – jak na swoje czasu – pierwszej części i nieco „wyprzedzającej swoje” drugiej, grzechem byłoby nie zagrać w kolejną odsłonę na PS2. Teraz wiem, że wolałbym się palić w piekle za takie grzechy.
Do gry wprowadza nas dosyć drętwo prezentujące się intro CGI, w których twarze postaci były jedynym w miarę nieźle zrobionym elementem. Akcja toczy się w Istambule. Obława na gangsterów – chyba nimi są bo mają długie płaszcze i strzelają z dubeltówek do policji – kończy się wizytą w szpitalu kogoś, kto prawdopodobnie jest głównym bohaterem. Nie wiemy, co dokładnie się stało. Intro kończy jednolity sygnał braku pulsu pacjenta, a ekran gaśnie. Szybko jednak pojawia się panorama Miami oraz napis: „6 miesięcy wcześniej”. Taka sytuacja. Zaraz po tym, kolejne zaskoczenie: lista aktorów zaangażowanych w grę. Trzeba przyznać, że studio Reflections Interactive zebrało nawet niezłe nazwisko w swojej grze. Michael Madsen („Kill Bill”, „Sin City”), Iggy Pop, Ving Rhames, Mickey Rourke czy znana z serii „Za Szybcy Za Wściekli” Michelle Rodriguez. Byłem pod wrażeniem. Szczególnie, że kilkoro z nich nie tylko użyczyło głosu, a także modelu twarzy do animacji CGI. Stąd ich wykonanie.

W Driver 3 (PS2) wcielamy się w rolę Tannera. Policjanta, który zgodnie z naturą serii wykrywa poważną sprawę, związaną z przemytem dużej ilości samochodów „górnej półki”. Sprawa dotyczy 40 furek, które mają być częścią ogromnego przemytu. Dowiaduje się tego w wyniku wezwania do pościgu za „typem spod ciemnej gwiazdy”, który pojawił się w mieście by zostać kierowcą lokalnej grupy przestępczej, specjalizującej się „dziale motoryzacji”. Tanner w obronie własnej – oczywiście – zabija kierowcę i pojawia się okazja: policjant może wkupić się w łaski przestępców i podać się jako kandydat na ich nowego kierowce. W ten sposób będzie starał się dostać do osoby pociągającej za sznurki całej operacji. Wtedy jeszcze nie spodziewa się, że śledztwo pod przykrywką osiągnie skalę globalną, zabierając „kreta” w 3 miasta: Miami, Stambuł oraz Nicea.
Fabuła może nie jest wyjątkowa, ale ogólnie w grze spełnia swoją rolę. Zapewne wiele razy będziecie się drapać po głowie i mówić: „Kurde gdzie to już widziałem” – bo tak jest. Twórcy jakoś specjalnie się nie wysilali nad zwrotami akcji, kilka razy powielając klisze z gangsterskich filmów o podobnej tematyce lat 90. Czy to źle? Nie. Jak już napisałem, fabuła robi swoje i robi to bez większych wpadek, więc nie mam się czego przyczepić. Dodatkowo, głosy znanych aktorów oraz kapitalna muzyka potęgują filmowość fabuły, więc na tym poziomie jestem w zupełności usatysfakcjonowany. Naprawdę, to co muzycznie dorzucił do gry Marc Canham to coś fantastycznego. Polecam przesłuchanie sobie soundtracku z gry.

Sama gra podzielona jest na misje. Tutaj należy się plusik dla twórców, gdyż prawie każda misja jest różna lub posiada jakiś element odróżniający ją od reszty. Na pewno nie można się tutaj nudzić. Poza klasyczną misją w stylu kradzieży wozu i dojechania do celu, pojawia się np. kradzież na czas trzech furek i wjechanie nimi do poruszającego się tira. Innym razem nie możemy zejść z pewnej prędkości, bo inaczej wybuchniemy. Mało tego, niektóre misje mają kilka wersji, różniących się np. drogą ucieczki obranej przez SI. Co trzeba w tym miejscu powiedzieć, to że nie raz będziecie mieli ochotę rzucić padem o ścianę. Niektóre misje są cholernie trudne i wymagają nauczenia się kolejnych jej etapów na pamięć. Limity czasowe ustalono w większości tak, że jeden „dzwon” od razu oznacza konieczność restartu zabawy. Wymagania misji byłyby plusem produkcji gdyby nie to, że jest coś jeszcze, co powoduje, że Driver 3 (PS2) jest grą trudną. Jest tym istna plejada bugów, glitchy i innych ustrojstw.
Jeśli ktoś mi powie, że kiedyś to gry były tak cudownie napisane, że nie wymagały jakiś aktualizacji, to powinien brać pudełko z tą grą i uderzać się nim po głowie, aż odbije się mu na czole bieżnik Forda Mustanga Mach 1 z 1970. Chryste panie co tutaj się dzieje, a w wszystko zaczyna się walić „na łeb, na szyję”, gdy tylko wyjdziemy z samochodu. Moim absolutnym faworytem jest fizyka większych obiektów, takich jak pudła 2x2m, czy podobnej wielkości metalowe beczki. Od strzału z pistoletu są w stanie być przesuniętymi o 100m, a jeśli stanie się na ich drodze, zostaniemy odrzuceni na odległość dwa razy większą. Śmiech śmiechem, ale jak przytrafia się Wam to po raz dziesiąty w trakcie jednej misji i gra zaprowadziła nas do magazynu pełnego takich przedmiotów na strzelaninę, to robi się mało humorystycznie. Drugim kandydatem do „buga roku” jest wychodzenie z motorówki. Jeśli spróbujemy to zrobić przez wyskoczenie ponad kierownicą, to gra nas zabije. Żeby nie było, ten ostatni bug jest powtarzalny i nie zależy od misji. Działa zawsze! Mało tego! Najprostsza czynność na świecie, czyli podejście do samochodu i wejście do niego jest problemem. Po naciśnięciu przycisku na padzie Tanner nie może po prostu złapać za klamkę. Nie. Musi najpierw wiercić się jakby miał mrówki w majtach. Wyobraźcie sobie misje na czas, gdzie każda sekunda się liczy, a Wasza postać robi piruety obok samochodu, zamiast wsiadać. Sąsiedzi chyba są wdzięczni, że już przestałem grać w tę grę. Ileż mnie nerwów kosztowało przejście, to jest po prostu poezja. Przez to, nawet jeśli bym chciał to nie ma opcji, abym dał tytułowi dobrą ocenę.

Twórcy najwidoczniej niczego się nie nauczyli na Driver 2: Back on the Streets (PS One) i kolejny raz, ich pomysły przekroczyły ograniczenia swoich możliwości developerskich. Już pomijając w/w bugi, to misje – mimo, że ciekawe – kilkukrotnie były wręcz idiotyczne, co skutkowało idiotycznym ich wykonaniu. Wspominam ucieczkę przed policją w jednej z ostatnich misji, gdzie radiowozy pojawiały się dokładnie tam gdzie chcieliśmy jechać i jedynym rozwiązaniem było dojechanie do celu misji i strzelaniu tak długo, aż gra uzna, że nie ma więcej zasobów sztucznej inteligencji by nas ścigać. Brawo. Innym razem musieliśmy zatrzymać ciężarówkę rzucającą w nas wybuchającymi beczkami. Beczki leciały w nas w linii prostej i wybuchając powodowały, że nasz samochód zachowywał się jak liść na wietrze. Do tego inne samochody na drodze przy wybuchu stały jak przyklejone do podłoża. Jak trzeba tą misję przejść? Od razu na pierwszym zakręcie przykleić się do ciężarówki, tak by beczki przelatywały nad naszym samochodem, jednocześnie modląc się o dłuższe odcinki w linii prostej. Zakręt i dotarcie do zderzaka ciężarówki to „misja niemożliwa”. Brawo.
Są też elementy zrobione nieźle. Naprawdę. Mówię tutaj o tej części gry, która polega na siedzeniu w samochodzie. Trzeba przyznać, że do furek się studio przyłożyło i w grze mamy do dyspozycji 70 pojazdów. W tym sporo jest sekretnych, które trzeba odszukać. Samochody są specyficzne dla każdego miasta i żaden model nie jest dostępny w dwóch. W palecie znajdziemy od amerykańskich muscle-carów, SUV-ów, samochodów klasy A po tiry, autobusy, motorówki i nawet motocykle. Znajdziemy tu takie perły lat 70-tych jak wspomniany Ford Mustang Mach 1, Shelby Cobra, Dodge Challenger, a także malutkiego Fiata Pande. Miło również prezentuje się system zniszczeń, gdzie widać kule na boku auta gdy oberwiemy, strzały w silnik są bardziej „śmiertelne” niż w inne miejsca, a opony mogą zostać przebite. Wszystko oczywiście wpływa na model jazdy. Dopóki jeździmy wozem, to gra może się podobać. Mówią „może nawet”, ponieważ mimo rajcownego systemu jazdy, nastawionego na efektowne poślizgi w zakrętach, to i tu jest się do czego przyczepić. Kamera zza samochodu jest za nisko, przez co nie widzimy nadjeżdżających samochodów. Najbardziej wkurzającym elementem w połączeniu grafika + jazda samochodem są reflektory wozów, nadjeżdżających z naprzeciwka. Pojawiają się na samochodach w ostatnim momencie przed uderzeniem w nas. Dobijają też nieco betonowe lampy na chodnikach, skrzynki na pocztę i nawet małe drzewka.

Kiedy misja z omijaniem beczek, o której wspominałem dwa akapity wyżej, doprowadzała mnie do szaleństwa, postanowiłem poszukać, czy internet również miał z nią problemy. Znalazłem takie zdanie w jednej z porad:
„Misja wrzucona na to miejsce trochę ni z tego, ni z owego. W istocie jest to dobitny manifest twórców gry, mówiący o ich poważnych problemach z przelewaniem swych pomysłów na kod źródłowy. (http://www.gry-o(…)PART=320)”
Poważnie Wam powiem, że bywały momenty tej gry gdy ilość błędów powodowały u mnie myślenie nad tym, czy tą grę da się w ogóle skończyć. Na szczęście da się. Kończy się kretyńską walką z bossem, którego zastrzeliłem stojąc za śmietnikiem – jakbym rzucił czar nieśmiertelności na siebie. Nigdy więcej.
PLUSY
- Soundtrack
- Pościgi niczym w filmie „Ronin”
- Duża paleta wozów do zabawy
- Ciekawe pomysły na misje…
MINUSY
- …które często nie działają i odbiegają od możliwości implementacji
- Grafika kłuje w oczy
- Bugi, wszędzie bugi
- …i pełno glitchy też
- Wszystko co w rozgrywce dotyczy bycia poza samochodem
Chciałbym jak najszybciej zapomnieć o tym tytule. Studio miało pomysł, miało wizję, ale zabrakło umiejętności wrzucenia tego w grę. Słaby tytuł z kilkoma promykami pozytywów.
Ocena: 3.5/10
[Wpis został opublikowany również w ramach recenzji użytkowników PSSite.com pod linkiem]
O tak Drajwer Trzeci! Pamiętam że na pcmr (sic!) zagrywałem się w nią jak szalony. Ale młodym się było i głupim to i na bugi się przymykało oczy. Graficznie jak na „tamte” czasy to było pięknie jeśli chodzi o samochody a ubogo jeśli chodzi o otoczenie. Ogólnie to w całej serii driver elementy „poza” samochodem były zrobione po macoszemu i na siłę i nie trzymały się kupy. Pewnie dlatego pomimo durnej fabuły Driver:SF tak bardzo mi przypadł do gustu.
Jeśli chodzi o Drivera 3, to pamiętam, że dopóki nie dotarłem do Istanbułu to gra mi się bardzo podobała (to było ostatnie miasto o ile pamiętam ajt?) Co jeszcze mi się wryło w pamięć mocno? Pościg na motorze w Istanbule i jego zatrzymanie do 0km/h przy najmniejszym kontakcie z kamiennym murkiem. Tak dawno to było a do dziś to pamiętam, więc musiało to wywołać niemałą frustrację bądź traumę 🙂 Bądź co bądź dzisiaj pewnie wlepiłbym tej grze podobną ocenę do Twojej, ale w momencie gdy ją ogrywałem to było by to mocne 7, zwłaszcza, ze ominęła mnie przyjemność posiadania PS2 jak i The Getaway. Trochę chaotycznie, ale dodam jeszcze, że Driver zawsze robił dobrą robotę jeśli chodzi o elementy „kierowcy” samochody jak i filmowo-pościgowy model jazdy zawsze były mocną stroną tych tytułów, szkoda, że niestety reszta kulała, jak nie leżała… I na koniec jeszcze – Driver:SF > Driver > Driver 3> Driver 2> Driver 4 taki mój mały ranking 🙂
PolubieniePolubienie
Cóż ja na razie jestem na etapie trójeczki, więc zarówno SF i 4 przede mną.
Istambuł był istotnie ostatnim miastem i kojarzę misję z motorem. Właśnie tam było trzeba wjechać do tira wozami z miasta.
PolubieniePolubienie