Destiny 2 (PS4) BETA – wrażenia

Szybki wpis po zamkniętych beta testach Destiny 2 (PS4). Równie krótki, jak samo “beta-demo”…no dobra, nie będzie ani szybko, ani krótko.

Z racji złożenia pre-ordera na “tańszą kolekcjonerkę” drugiego Destiny, otrzymałem dostęp do zamkniętych beta testów. Ciesząc się jak ludzik lego, któremu pozwolono na zbudowaniu statku kosmicznego w filmie “Lego Przygoda”, usiadłem przed konsolą – całe szczęście klient ściągnął się wcześniej. Po odpaleniu – poza wyjątkowo udaną animacją ładowania – pojawił się ekran wyboru postaci (bez możliwości zmian szczegółów wyglądu) spośród dobrze znanych wszystkim grającym w ostatni tytuł Bungie. Decyzja była oczywista: Hunter (Łowca). Następna już mniej, gdyż wybierając opcję ‘język konsoli’ spodziewałem się raczej wersji kinowej, a tutaj pełny Polski dubbing. Gdzie mój Nathan Fillion?! – wykrzyknąłem, słysząc polską wersję Cayde-6. W cutscenie rozpoczynającej znaną z ostatniego pokazu misję Homecoming.

Otóż pierwsze, co powinniście wiedzieć zanim zabierzecie się za lekturę tego tekstu, to fakt, że jest to dokładnie ten sam wycinek, który został oddany żurnalistą podczas pierwszego pokazu gry. Pokazu zorganizowanego przez Bungie, który nomen omen opisałem na blogu, więc momentami będę się pewnie powtarzał. W ramach rozgrywki bety ogramy misję Homecoming, w której to na własne oczy zobaczymy upadek Wieży, uwięzienie Podróżnika i tym samym odebranie wszystkim Obrońcą siły Światła. W pełnej krasie przedstawi nam się również antagonista Dominus Ghaul, a wszystko to całkowicie w polskim “ujęzykowieniu”. Choć pełną grę na pewno będę szarpał po angielsku, gdyż oryginalni aktorzy podkładający swoje głosy bohaterom to kapitalna mieszanka sci-fi oraz przyzwyczaiłem się do nazw Pulse Rifle i Sidearm, zamiast Karabinu Pulsacyjnego oraz Broni Bocznej (oh god). Polska wersja natomiast zła nie jest, aczkolwiek brakuje chemii i humoru w wypowiedziach. Fani spolszczeń powinni być zadowoleni. Mam tylko nadzieję, że cała gra będzie w naszym języku, ponieważ w dostępnym demku tylko misja fabularna otrzymała polski dubbing. Pozostałą zawartość doczekała się jedynie napisów w PL. Tym samym przejdźmy do reszty aktywności bety. Twórcy oddali nam do sprawdzenia Szturm Odwrócona Iglica oraz możliwość sprawdzenia trybu PvP, w dwóch wariantach: Dominacja i Odliczanie.

Szturm, jak to szturm. Nie ma, co się rozwodzić nad nim, gdyż nie oferował coś wyjątkowo ponad znany schemat z pierwszej części. Jest nieco lepiej pod kątem budowania poziomów, które są urozmaicone mieszanką sekcji liniowych i bardziej otwartych. Pojawiamy się na mapie, trochę biegania po lokacji, skakania po platformach i walka z bossem. Ta podzielona na kilka etapów, w których to przeciwnik zmienia sposoby atakowania. “Chleb powszedni” każdego Obrońcy. Więcej nowości zaprezentował wycinek trybów rywalizacji. Pierwszą znaczącą zmianą jest oczywiście zmniejszenie zespołów do czterech osób, dla każdej strony. Pomysł, który wzbudzał trochę niepewności, jednak “w praniu” IMO sprawdza się bardzo dobrze. Chyba najbardziej rajcującym dla mnie eventem w Destiny (PS4) było Trials of Osiris, gdzie walki toczone były pomiędzy małymi zespołami, z bardzo taktycznym zacięciem. O ile Dominacja tego drugiego za wiele nie posiada, tak Odliczanie jest znacznie bliżej tego dreszczyku i adrenaliny jaki towarzyszyło kroczeniu ku Latarnii w jedynce. Jeśli graliście kiedykolwiek w grę Counter-Strike powinniście znać zabawę w: dwie drużyny, dwa cele i dwie bomby. Destiny 2 (PS4) dosłownie zerżnęło pomysł na tryb od Valve. Mecz trwa do 6 wygranych rund ograniczonych czasowo, gdzie dwie drużyny zamieniają się stronami w obronie celów oraz w staraniu się podłożyć pod nie bomby. Zwycięstwo w rundzie zdobywa się poprzez wyeliminowanie jednostek wroga, podłożenie bomby i zabezpieczenie przed jej rozbrojeniem. Analogicznie zdobędziemy punkt za obronę celu przed ładunkiem wybuchowym lub jeśli uda nam się go rozbroić zanim wybuchnie. Kapitalnie się bawiłem w tym trybie i będzie to na pewno coś, do czego będę często wracał ze znajomymi, łatwiej zebrać czwórkę do składu niż szóstkę.

Porozmawiajmy teraz o zmianach w samych postaciach. Ktokolwiek przeczytał jakieś newsy po pokazie sprzed kilku miesięcy pewnie wie o nowych podklasach i trzeciej umiejętności jaką będziemy mogli używać w trakcie rozgrywki. Nową klasą Łowcy jest Gromodzierżca – nazwa, której na pewno nie będę używał (choć skrót Grom już brzmi lepiej). Klasa ta zastępuje Blade Dancera i podobnie jak ona jest nastawiona na walkę w bliskim dystansie. Szczerze podklasa sprawiała mi trochę trudności, gdyż byłem przyzwyczajony do szybkości gromowładnej wersji z pierwszej gry, a nowa wydaje się nieco wolniejsza. Nie posiada doskoku podczas ataku, który drastycznie zmniejszał dystans do przeciwników i sprawiał, że byliśmy trudniejsi do namierzenia. Z drugiej strony posiada spory zasięg wokół nas oraz uderzenie z powietrza rozrywające przeciwników pod nami. Drugą podklasą Łowcy w betcie był Strzelec, znany weteranom pod nazwą Gunslinger. Ponieważ wraca ona z jedynki przejdźmy bez zbędnych ceregieli do Tytana. Nazwana przez społeczność “kapitanem ameryką” podklasa Wartownik, oddaje nam do dyspozycji próżniową tarczę, którą używamy do wyprowadzania ciosów lub rzucania nią w przeciwników – widzicie porównanie do postaci Marvela? Ta podklasa przypomina mi już bardzie w/w Blade Dancera. Jej ataki mają większą prędkość, rzut niweluje dystans, a dodatkowo możemy używać tarczy do obrony przed atakami przeciwników, co zastępuje w pewnym sensie “bańkę”. Klasa ta sprawiła mi najwięcej przyjemności, czym mnie zaskoczyła. Pominę Szturmowca i jego uderzenie w ziemię, kończąc wątek podklas na Czarowniku. Kroczącego Przez Próżnię (Boże, te dosłowne nazwy) znamy z jedynki natomiast nowością jest Ostrze Świtu. Prezentuje się ona chyba najokazalej wizualnie spośród dodanych do Destiny 2 (PS4). Na plecach pojawiają nam się płonące skrzydła i siejemy zniszczenie ciskanymi w wrogów falami energii z ognistego miecza. Zabójcza i ciesząca oko. Na pewno sporo osób będzie chciało grać nią, gdy gra już się pojawi.

Każda z opisanych wyżej podklas, zarówno w jedynce i sequelu oddawała nam do dyspozycji dwie umiejętności: granat oraz lepszy atak wręcz. Dwójka pozwoli nam na skorzystanie z jeszcze jednej zdolności, rożnej dla Tytana, Łowcy i Czarownika. I tak Tytan otrzymał możliwość postawienia przed sobą bariery, za którą możemy się schować. Bariera działa w dwóch trybach: niska, ponad którą możemy się wychylić strzelając oraz wysoka chroniąca spory obszar wokół nas. Stanowi ona bardzo wyraźny atut klasy i daje zupełnie nowe możliwości w rozgrywce. Już teraz widzę jej zastosowanie w PvP, np. ochroną przez lecącą w nas rakietą. Wszystko zależy od jej trwałości, więc jestem ciekaw balansowania jej. Klasa Czarownika może teraz skorzystać ze “studni” (czy “wyrwy”) która ogólnie rozpościera wokół nas leczącą lub wzmacniającą atak aurę. Efekt wpływa również na pobliskich współtowarzyszy, co znów może mieć wiele cennych zastosowań w trakcie rozgrywki. Trzecia zdolność Łowcy to niestety nic równie ciekawego, a jedynie unik, znany z podklasy próżniowej w Destiny (PS4).

Przejdźmy teraz do broni. Pierwszą rzucającą się zmianą jest oderwanie się od schematu: broń podstawowa, specjalna, ciężka i totalne przemieszanie rodzajów spluw w stosunku do miejsca w ekwipunku. Pozostaje jedynie zasada, że elementarne bronie nie wpadają do kategorii głównej. Natomiast dla przykładu: karabin pulsacyjny mogłem mieć wybrany w dwóch slotach, głównym i specjalnym, z tą różnicą, że ten drugi miał element ognia. Z powodu ograniczeń bety nie wiem do końca, jak to będzie z bronią typowo ciężką, a jeszcze bardziej intrygująco zapowiada się sprawa snajperek i “shotgunów”, które na chwilę obecną wpadały tylko w trzeci slot arsenału.

Po wejściu w opis spluwy również zmiany. Górny ekran zajmują perki, których opisywać chyba nie muszę. Dla broni innych niż egzotyczne pod perkami mamy oznaczenie unikatowości broni, jej element (jeśli posiada) oraz możliwe zmiany wyglądu – to nowość. Patrząc po liczbie pustych miejsc, zarezerwowanych na modyfikacje barw będzie za czym gonić w Destiny 2 (PS4) oraz będzie miało Bungie co wciskać w PS Store. Zupełnie poważnie, to pierwsza część miała ogrom broni różniącej się od siebie wyłącznie kolorystyką, jakimiś oznaczeniami frakcji, czy drobnymi dodatkami, czyżby miało się to skończyć? Biorąc pod uwagę, że dodane zostały nowe rodzaje broni (np. granatnik lub coś w rodzaju SMG) to jest możliwość takiej masy oręża do zdobycia, że 14 miejsc na motywy wizualne nie będzie stanowić problemu. Zobaczymy. Rynsztunek praktycznie nie został zmieniony zbyt bardzo, poza również występującymi modyfikacjami wyglądu. Ciekawostką jest dodanie do ekwipunku miejsca na Chorągiew Klanu, a dokładnie ciekawi mnie odpowiedź czy i ten element będzie posiadał swoje bonusy dla naszej postaci.

Wizualnie gra prezentuje się znakomicie. Już po samej prezentacji miesiące temu było widać, że grze służy porzucenie PS3 oraz zablokowanie animacji na 30 klatkach – tak, zupełnie mi to nie przeszkadza. Najbardziej widać progres po takich elementach otoczenia, jak warunki pogodowe, wybuchy, odbicia światła, dym w korytarzach i inne efekty specjalne jakie ujrzymy. Cieszy również fakt, większej ilości cutscenek, fenomenalnie wykonanych i wyreżyserowanych. Widać kolejny krok w dobrym kierunku, który rozpoczął się wprowadzeniem dodatku The Taken King do Destiny (PS4). Pełnego obrazu doznań dopełnia ścieżka dźwiękowa, przy której chyba nie pracował już Paul McCartney (lol), a mimo to prezentuje się równie okazale, co w poprzedniej odsłonie. Epickie melodie wygrywane przez orkiestrę komponują się z dramatycznymi wydarzeniami misji fabularnej, nakręcając skalę opowieści – już nie mogę się doczekać pełniaka.

Wniosek końcowy po becie? Nie jestem ani trochę zaskoczony tym, co zobaczyłem. To więcej Destiny ze zmianami, które nie rewolucjonizują uniwersum, a stanowią ewolucyjny krok naprzód. Tytuł podąża szlakiem jaki wytyczyło Bungie ostatnimi dwoma dodatkami. Jest bardziej fabularnie i “z głową” w wielu miejscach. Jeśli zatem spodziewaliście się…właściwie nie wiem czego, ale czegoś zupełnie innego aniżeli produkcja sprzed 3 lat, to nie ma na co liczyć. Oczywiście zmiany są. Zmienił się interfejs lekko, wprowadzenia do aktywności i takie tam. Jednak to wciąż jest Destiny, jakie pokochały miliony i znienawidziły kolejne. Genialny gameplay, dopracowana w każdym elemencie został nienaruszony. W to mi graj.

Możliwość komentowania jest wyłączona.