Pudełka pełne wspomnień

Pytanie na maj: Które z rzeczy osobistych są Ci najcenniejsze?

Nigdy o tym nie myślałem i właśnie dlatego rozpoczynam nową serię postów na blogu: Gamingowe Medytacje. WordPress codziennie proponuje mi myśl lub pytanie, które ma mnie zainspirować do pisania. O ile nie mam czasu na pisanie nowego wpisu każdego dnia, pomyślałem, że każdego, pierwszego dnia miesiąca spojrzę na propozycję i pochyle się nad nią we wpisie comiesięcznym.

(pewnie nie jest to pierwszy raz, gdy o tym piszę, ale ponieważ Gamingowe Medytacje to frywolny wodospad słów, a czasem przemyśleń, to… nie przepraszam)

Kiedy ma się na półkach z grami blisko siedemset pudełek, które przekładają się na 726 gier, nie jest banalnym zadaniem wybranie spośród nich tych najcenniejszych – szczególnie, gdy każda z nich jest bezcenna. Często pojawia się to w rozmowach z różnymi osobami, które albo widzą pudełka w salonie mojego mieszkania, albo ich oblężenie wystroju pokoju gościnnego, frywolnie pojawi się w dyskusji. Pojawia się wtedy również pytanie: czy wiem, jaką wartość ma moja „kolekcja”? Która z nich jest najcenniejsza i ile bym za nią dostał? Ostatecznie rozmowa kończy się zaskoczeniem, gdy odpowiadam: „Nie”, „Nie mam pojęcia” lub „Wszystkie są bezcenne”. I jeśli mówię „bezcenne” to nie w kontekście, że kwota jest tak astronomiczna, ale autentycznie, nie wiążę gier na moich pułkach z ceną w złotówkach. Najlepiej chyba dawno temu określił to na nagraniu ToyBlackHat, który porównał moje pudełka do fotografii, jakie wielu z nas ma w swoich mieszkaniach. To chwile uchwycone w obiektywnie aparatu, które mają na celu przywrócić na moment nam emocje, uczucia, wspomnienia danej chwili. Idealnie pasuje to do mojej kolekcji. Przy czym słowa „kolekcja” używam wyłącznie z powodu lepszego odpowiednika oraz tego, że przyjęło się tak nazywać zgromadzone tytuły w jaskini gracza. Porównanie do stop-klatek życia bardzo mi się podoba i to chciałbym dziś zrobić. Zatem wrzucamy do miksera kilka starych puszek i skórkę od bana. Zapinamy pasy i cofamy się w czasie do… roku 2008.

Pewnie wielu z was tym zaskoczę, ale na pierwszy ogień leci Call of Duty 4: Modern Warfare. Produkcja, która wprowadziła rewolucję w strzelankach. Podobnie jak wcześniej zrobił to Half-Life, czy Halo na pierwszym Xboxie. Zapamiętana dla wielu momentów kampanii, ale i zupełnie świeżego podejścia do rozgrywki wieloosobowej i mechanik np. wokół progresji rangi online. Jako świeży student na studiach dziennych, mogłem tylko pomarzyć o zakupie PS3, które w 2007 roku wciąż było poza zasięgiem wielu graczy w Polsce. Pamiętam, że obsesyjnie pochłaniałem materiały z rozgrywki i oglądałem je na małym ekranie mojego PSP – kto kojarzy aplikację YouTube na przerobionych konsolach? Znałem mapy na długo, zanim pierwszy raz odpaliłem produkcję Infinity Ward. Chęć zagrania w produkcję była JEDNYM Z POWODÓW, dla których zdecydowałem się zmienić studia dzienne na zaoczne (płatne i w weekendy) i znaleźć sobie pracę, aby w końcu mieć jakieś swoje źródło dochodu. Podobnie do wielu moich znajomych i rówieśników. PlayStation 3 było pierwszym punktem na liście zakupów po odłożeniu kasy z wypłat, a ponieważ do tej pory grałem wciąż na PS2 i czternastocalowym telewizorze CRT, to również musiałem kupić sobie jakiegoś niedużego LCD-ka. Zatem jednym z pierwszych zakupów za swoje był chlebak, LCD od Sharpa w 26 calach i Modern Warfare. Gra stała się wspomnieniem dużych zmian w moim życiu.

Nieco wcześniej, albowiem w roku pańskim 2004, odbyła się podobna historia. Otóż jeszcze wtedy jako uczeń technikum, miałem od niedawna swoje własne PS2. Model gruby, który kupiłem dzięki otwarciu się nowego marketu Media Markt w Chorzowie – kolejka osób zawijała się za halę sklepu, a na wejściu stała policja z tarczami. Jednak nie o tym chciałem powiedzieć, a samo to może trafi do innego wpisu w serii. Natomiast, wydarzenia, które wspominam, miały miejsce na przełomie lat w 2004 i 2005. W tym drugim swoje premiery – jedna po drugiej – miały mieć trzy produkcje: Metal Gear Solid 3: Snake Eater, Gran Turismo 4 oraz przede wszystkim, Ace Combat 5: Squadron Leader. Gdy zatem zakończył się rok szkolny 2003/2004 postanowiłem, że muszę przepracować całe lato, aby było mnie stać na wymienione tytuły. Pracowałem na kasie w Tesco przez całe wakacje, a w późniejszych miesiącach pchałem się do inwentaryzacji, aby dozbierać brakujący hajs. Udało się. Każdą z produkcji ogrywałem na premierę, odbierając swoje kopie ze stacjonarnego sklepu PSX Extreme w Katowicach (nie wiem, czy jeszcze istnieje). Gdzie inni zbierali na wypad w góry, nad morze, czy też jezioro, ja oszczędzałem na gry. Priorytety.

Ostatnia podróż we wspomnieniach jest związana z Tenchu 3: Wrath of Heaven, aczkolwiek nie jestem w stanie powiedzieć, której zimy, a dokładniej, które święta spędzałem z tą produkcją. Były to bardzo podobne lata, co wcześniejsza reminiscencja, jednak bardziej pamiętam atmosferę, wygląd mojego pokoju, pogodę itd., aniżeli datę w kalendarzu. Za oknem padał ostry śnieg. Wtedy zimy były jeszcze zimami, a nie tymi popierdółkami grającymi na nerwach kierowców bez garażu. Siedziałem przy zgaszonym świetle, a pokój rozświetlał ekran małego TV i stroik świąteczny, wiszący w oknie o bardzo delikatnej, żółtej poświacie. Był to albo wieczór wigilijny lub jeden z następujących, albowiem gry pojawiały się w moim domu praktycznie jedynie jako prezent. Ciepło pokoju, prószący śnieg, stroik – widzę i czuję to, jakby działo się to wczoraj. Na ekranie Rikimaru i Ayame, dwójka ninja z klanu Azuma, w służbie lorda Ghoda. Gdyby kiedyś terapeuta czy inny szaman, poprosił mnie o zamknięcie oczu i wyobrażenie sobie swojego „szczęśliwego miejsca” – byłoby nim to.


I to by było na tyle, a teraz otwieram komentarze i czekam na wasze cenne gry wideo. Produkcje, z którymi wiąże się dla was coś ważnego, lub istotnego. A może dla was pudełko ma swoją cenę i chcecie się nią pochwalić. Dajcie znać!

Do następnych medytacji!


Podobał ci się materiał?!

Postaw mi kawę na buycoffee.to

…aby wesprzeć RaczejKonsolowo w misji szerzenia pasji do gier poprzez niezależny content, w 100% bez bullshitu i na maksa gamingowy!


Image by Freepik.

3 myśli na temat “Pudełka pełne wspomnień

Dodaj własny

  1. Jeżeli chodzi o podejście do pudełek to mam podobnie, chociaż teraz kiedy mam 34lata staram sie uzupełniać swoją bibliotekę w fizyczne gry, to kiedyś jako chłopak mieszkający w malutkiej wsi mogłem pomarzyć o oryginalnych grach:). Na szczęście mieszkam blisko granicy niemieckiej i wujki znając moją zajawkę na gry potrafili coś podrzucić na psx-a ( pierwsze przejscie RE2 w wiekieu 10-11 lat 😀 ). Na ps2 uzbieraliśmy z bratem jeszcze wtedy w SKO (szkolna kasa oszczędnociowa):) to musiał być jakoś 2005-6 rok, no i tutaj zaczyna sie ciemniejszy okres jeżeli chodzi o moje życie gejmingowe, ponieważ jeździłem do miasta do gimnazjum i pamiętam jak wychaczyłem pierwszy nr PSX extreme w kiosku ruchu, a tam przeczytałem, że jest cos takiego jak Swap Magic czyli w skrócie możliwość piracenia giera na ps2, no i skusiłem się oczywiście znowuż zbierając skrupulatnie pieniążki. W tym czasie w klasie okazało, że kolega ma starszego brata który tez lubi gry i do tego ma iternet 1mb :D. Przekonałem go, żeby załatwił mi jakies gry od brata I tak zrobił. Przyniósł mi 3 tytuły, Gra na którą czekałem zeby zagrać strasznie długo Resident Evil 4 i dwa wtedy jeszcze dla mnie nie znane tytuły devil may cry 3 i god of war. Gdy dostałem płyty do ręki pamiętam, że byłem tylko na pierwszej lekcji i uciekłem z kolega ze szkoły specjalnie, żeby obadać nowe gry 😀 ahhh to były czasy :). Poźniej przyszedł xbox360 tam tez piracenie na ostro i to tak naprawdę na ostro. a jak wreszcie złapało sie prace na to juz wjechał ps3 i zaczęło sie dopiero zbieranie gier oryginalnych. Aktualnie mam jakos 200 pudełek z całej ery sony. Kolekcja caly czas rośnie, poluje cały czas na tytuły z mojego dzieciństwa bo właśnie gdy mam je na półce to łatwiej jest sobie przypomnieć co sie w tedy działo gdy w daną gre sie zagrywało.

    Pozdro

    Michaelzeenn

    Polubione przez 1 osoba

    1. Dzięki bardzo za komentarz i podzielenie się swoimi wspomnieniami. Wszyscy byliśmy w podobnych sytuacjach wtedy. Ja znów Swap Magica do dziś stosuje, bo pozwala mi ogrywać NTSC na PAL-owskiej konsoli :). Ach, ten motyw z tym plastikiem i haczykiem, żeby przesuwać laser w konsoli – mistrzostwo świata :D. Co do kupowania starych produkcji, to zastanów się, czy warto. Jasne, jak masz hajs to spoko, ale ja obecnie bez skrupułów, zamiast szukać klasyków, czekam na remastery, porty i kolekcje. Patrząc na Mega Mana w Legacy Collection widzę siebie grającego na Game Boyu, a kosztowało mnie to pewnie % oryginalnego pudła z dwójeczką.

      Polubienie

      1. Masz racje co to remasterów, ale tak raczej poluje na okazje to gry jak kupuje to tak do 100 :), ale no tak jak mówisz nie wszystko sie opłaca brać. Strasznie bym chciał mieć sillent hilla pierwszego, ale on kosztuje aktualnie jakieś chore pieniądze. A jak już wiadomo Polacy pichcą jakiś remake to juz wystarczy :D. A widzisz nie wiedziałem, że swap tak działa sam mam pare tytułow z japonii i bawiłem sie w modowanie ps2 zeby je odpalić. A tu taki prosty trik wytarczył 🙂

        Michaelzeenn

        Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz