Bezcenne kolekcje wspomnień

Pytanie na maj: Czy mam jakieś kolekcje?

Nigdy o tym nie myślałem i właśnie dlatego rozpoczynam nową serię postów na blogu: Gamingowe Medytacje. WordPress codziennie proponuje mi myśl lub pytanie, które ma mnie zainspirować do pisania. O ile nie mam czasu na pisanie codziennie nowego wpisu, pomyślałem, że każdego, pierwszego dnia miesiąca spojrzę na propozycję i pochyle się nad nią we wpisie.


Kiedyś myślę o kolekcjonowaniu, to mam wrażenie, że zbieractwo towarzyszyło mi – prawdopodobnie – przez całe moje życie, a przynajmniej, jak daleko sięgam pamięcią. Z lat dzieciństwa wspominam kolekcjonowanie krążków z Gwiezdnych Wojen, do wielkiego albumu. Jeszcze wcześniej zbierałem naklejki z piłkarzami drużyn występujących w europejskich pucharach, których producentem było prawdopodobnie Panini, a wśród klubów była Odra Wodzisław, Widzew Łódź i Legia Warszawa – każdy chciał mieć Marcina Mięciela czy Marka Citko w swoim albumie. Pamiętam kolekcję autek Bburago, a nieco później karty Dragon Ball z Laysów, które udało mi się zebrać wszystkie. Podobnych rzeczy wspominam jeszcze trochę, aczkolwiek jeśli jesteśmy przy popularnej mandze Akiry Toriyamy (spoczywaj w spokoju królu) to jej tomy, a także wielu innych tytułów wydanych przez np. JPF, czy Waneko. Aczkolwiek, nie jestem przekonany, czy jakąkolwiek z tych rzeczy można nazwać kolekcjonowaniem, które kojarzy mi się z czymś bardziej ekskluzywnym albo pracochłonnym. Spoglądając na definicję słowa ‚kolekcjonowanie’, otrzymujemy taki opis tej aktywności:

Świadome gromadzenie przedmiotów o ustalonym zakresie merytorycznym, topograficznym lub chronologicznym w celu tworzenia zbiorów, wystaw lub pokazów. Najczęściej w formie amatorskiej jako hobby. Rozwija się już u dzieci w wieku przedszkolnym*.
* specjalnie zostawiłem ostatnie zdanie definicji z Wikipedii, gdyż wyjaśniło mi, dlaczego moje wspomnienia o kolekcjonowaniu sięgają wczesnych lat dzieciństwa – ciekawostka.

Patrząc na taką definicję, to wszystko, co robiłem, można by zaliczyć do kolekcjonowania. Podobnie do mojego podejścia do gier wideo i mojej kolekcji, i mimo tego, że ją tak nazywa, to nie powiedziałbym, abym był kolekcjonerem. Kiedy myślę o byciu kolekcjonerem, mój umysł momentalnie przechyla się w kierunku monetarnego aspektu przedmiotów, które zbieram. Kolekcjoner to dla mnie osoba, która jest świadoma finansowego aspektu swojej działalności, ponieważ patrzy na swoją kolekcję i egzemplarze, które ją budują, przez pryzmat wartości każdego z nich. W ten sposób ocenia ekskluzywność swojego zbioru, którego splendor, nieustannie stara się zwiększyć. Taka osoba spędza sporo czasu na targach staroci, czy aukcjach, w poszukiwaniu białych kruków, jednorożców, czy innych perełek. I dlatego, trudno mi nazwać siebie kolekcjonerem w moim rozumieniu tego słowa, a raczej jego postrzegania przez moją osobę. Albowiem moje gry nie mają ceny. Kiedyś ją miały. Teraz są bezcenne.

Moja kolekcja (używam tego określenia z braku lepszego odpowiednika niż zbiór, który mi się nie podoba) to obecnie 652 gier (nie pudełek, albowiem niektóre płyty to kompilacje wielu gier), na wszystkie platformy PlayStation: 57 na PS1, 84 na PS2, 175 na PS3, 224 na PS4, 48 na PS5, 43 na PSP, 7 na PSV oraz 14 na PSVR. Niektórzy z was zauważą dziwne pudełka na zdjęciach pudełek na stronie ‚O blogu‚, aczkolwiek tych nie liczę – sam je stworzyłem na ograne gry kupione cyfrowo i tak, mam takiego pypcia. Z liczb wyraźnie widać, że wraz z wchodzeniem w dorosłość, posiadania zarobków, kolejnych miejsc pracy itd., liczby posiadanych gier z trzeciej i wyższych generacji PlayStation, przewyższają zdecydowanie wcześniejsze. Jest to również związane z tym, że nie jestem osobą, która rozgląda się za grami z punktu widzenia ich wartości. Mimo że biblioteki szaraka i czarnulki są znacznie, znacznie bogatsze aniżeli to co, mam w pułkach i szufladach, tak nie rozglądam się za żadnym tytułem na te konsole. Wszystko, co chciałem mieć ze względów relacji, jakie mam z tymi tytułami, praktycznie posiadam. Na mojej liście zakupów jest Suikoden 2, aczkolwiek jeśli Konami naprawdę wyda odświeżone porty obu części serii z PS1, będę mógł z dumą powiedzieć, że moja kolekcja z pierwszego PlayStation jest kompletna. Ponieważ dla mnie liczy się gra, nie prestiż egzemplarza z konkretnego roku czy rodzaju wydania. Stąd rozpływam się nad obecnymi czasami, gdzie na lewo i prawo latają kolejne remastery, remake’i oraz porty tytułów, które dzięki chciwości, pazerności „strychowych januszy” osiągają absurdalne ceny oryginalnych egzemplarzy. Uwielbiam to i za każdym razem wyrzucam z siebie nieme „FUCK YOU” w stronę aukcji internetowych starych gier, w cenach nowych konsol. Liczy się gra, w którą chce zagrać, z którą mnie coś łączy. Od wspomnień osobistych, czy ciekawości zrodzonej z reminiscencji tkwiącej we mnie od np. reklamy w gazecie, przeczytanej w dzieciństwie. Moje pudełka, to moje wspomnienia i emocje, i choć wiem jak melancholijnie i zapewne nieco cringe’owo to zabrzmi, te są bezcenne.

Analogicznie do powyższego, ma się sprawa ze wszelkimi edycjami kolekcjonerskimi, czy nawet metalowymi pudełkami na gry. Jedno, jak i drugie (choć steelbooki, jeśli kosztują niewiele więcej, czasem kupuje) są  daleko poza obszarem mojego zainteresowani. Z jednej strony nie mam gdzie trzymać książek, czy artbooków dokładnych do takich kolekcji, więc trochę mam takie podejście z konieczności, ale też – po prostu – niespecjalnie widzę w tym sensu. Na półkach z grami możecie zauważyć różne figurki, aczkolwiek każda z nich związana jest z czymś, co jest dla mnie bardzo ważne jako gracza (i nie tylko). Lampka Mega Mana, Gundam, Chocobo w wersji chińskiego LEGO, F-14 Tomcat jako nawiązanie do Ace Combat 5 i szwadronu Razgriz, samochód z edycji kolekcjonerskiej (była przeceniona na śmieszne pieniądze) Gran Turismo Sport, figurka Spike’a Spiegela i Cayde-6 z Destiny. Każda jest symbolem marki, z którą wiążę osobistą więź. Z niebieskim robo-chłopcem wiąże mnie sentyment, jako jednej z pierwszych gier konsolowych, w której się zakochałem. Spike Spiegel to ulubiona postać anime. F-14 Tomcat to nie tylko Ace Combat, ale także Top Gun. Uwielbiam mechy, więc Gundam. A Chocobo, Cayde-6 i Gran Turismo nie muszę tłumaczyć. Zatem może i definicją mógłbym się zaliczyć do kolekcjonera gier wideo, aczkolwiek ze względu na sentymentalne kryteria wyboru tego, co w mojej kolekcji się znajduje, powiedziałbym, że jestem najzwyklejszym…pasjonatem.

A teraz otwieram komentarze i czekam na wasze przemyślenia dotyczące kolekcjonowania i bycia kolekcjonerem. Niekoniecznie gier wideo.

Do następnych medytacji!


Podobał ci się materiał?!

Postaw mi kawę na buycoffee.to

…aby wesprzeć RaczejKonsolowo w misji szerzenia pasji do gier poprzez niezależny content, w 100% bez bullshitu i na maksa gamingowy!


Image by Freepik.

Dodaj komentarz