Jak tylko produkcja pojawiła się na półkach sklepowych, ze wszystkich źródeł płynęły o niej same pozytywne opinie. Niezależnie…
.. czy słuchałem podcastów ogólnych, czy źródeł stricte zajmujących się grami w wirtualnej rzeczywistości, obraz gry był ten sam: jedna z lepszych produkcji dostępnych (wtedy jeszcze) wyłącznie na goglach PS VR. Fanem Marvela specjalnie nie jestem, choć filmy bardzo lubię oglądać, jako idealne źródło rozgrywki na wieczór z cziperkami i napojem z bąbelkami. Jednocześnie Iron Man i Tony Stark nie są postaciami, za którymi specjalnie szaleję – jestem w zespole Kapitana Ameryki. Mimo wszystko wizja sterowania jednym z Avengerów kontrolerami Move jawiła się niezwykle interesująco. Zatem założyłem hełm i poleciałem. Dosłownie.
Gra rozpoczyna się od kalibracji miejsca do grania i od razu zaznacza, że do zabawy produkcji potrzebujemy ustawić się przed kamerą na stojąco, zrobić wokół siebie trochę miejsca oraz korzystać z kontrolerów Move. Co wydaje się być dosyć rygorystyczne, ale z perspektywy rozgrywki ma bardzo dużo sensu. Wiem, że prawdopodobnie w każdej recenzji tej gry i zapewne większości produkcji z superbohaterami, pojawia się to stwierdzenie, ale ta gra naprawdę pozwala poczuć się jak Iron Man. Studio Camouflaj miało świetny pomysł, aby to właśnie on był głównym bohaterem ich produkcji. Sterowanie wygląda tak, jak na filmach, a zatem wszystko opiera się na wnętrzu dłoni stroju Żelaznego Człowieka. Możemy je wykorzystać na dwa sposoby: do latania i strzelania pociskami. Wciskając trigger na kontrolerze Move, odpalamy silniki odrzutowe i za pomocą nich kontrolujemy lot. Kierując wnętrze dłoni ku podłożu lecimy w górę, wychylając ręce w tył do przodu, aby zahamować przed siebie itd. Podwójne wciśnięcie dopalaczy wyrzuca nas pędem w danym kierunku, czego możemy użyć do błyskawicznego przyśpieszenia oraz (a może i najczęściej) do robienia uników. Wiecie już pewnie, o co chodzi. Dokładnie jak w filmach i komiksach. Możemy także włączyć autopilota, który utrzyma na w miejscu (silnika na nogach) lub używać jednej ręki do poruszania się z mniejszą prędkością, ale dzięki temu uwolniona dłoń może służyć do ofensywy. Poprzez przyciski Move na kontrolerze strzelamy. Ponadto wyprostowując ręce przed siebie, Iron Man uruchamia broń dodatkową, którą są np. rakiety samonaprowadzające.

Wrażenia płynące z rozgrywki są niesamowite. Oczywiście pierwsze uczucie jest bardzo silne, albowiem lecimy z pełną swobodą poruszania się i to z możliwością naprawdę solidnego przyspieszania, a nasze ciało jest przecież w miejscu. To zdecydowanie tytuł, który osobom z wątpliwymi reakcjami na VR, raczej może zrobić jesień średniowiecza w żołądku. Jednak, jeśli jesteście stałymi bywalcami w Energylandii, a VR was nie rusza – jasna cholera jaki to jest fun. Swoboda i pęd, z jakim możemy mknąć przez przestworza, jest fantastyczny. Latałem już samolotami i statkami w VR, ale zbroja Iron Mana to zupełnie inne odczucie. Głównie przez to, że tak naturalnie nadaje się do tego rodzaju rozgrywki. Zaczynając misję widzimy czarny ekran i symulację pary z naszych ust na ciemnym ekranie. Po czym pojawia się HUD i wizja świata na zewnątrz – i voula, immersja zbudowana w stu procentach. Tony Stark jest w hełmie przez, który rzeczywistość i tak my również przez PS VR doświadczamy rzeczywistości wirtualnej. Sama rozgrywka opiera się na likwidowaniu dronów, pokonywania odcinków z przeszkodami na czas oraz kilku interesujących starć z bossami. Przyznać muszę, że jestem zadowolony różnorodnością schematów misji. Jedne wymagać od nas będą odpierania fal wrogów, inne szybkiego pokonywania odcinków, przenoszenia obiektów czy starć z bossem. Walka to taki trochę tower defense, ale to my jesteśmy, niezwykle zwinną, wierzą z działkami. Kilka lokacji zostało wykorzystanych powtórnie, jednak biorąc pod uwagę, że produkcja kończy się po niecałych dziesięciu godzinach, to nie zdąży nas to zmęczyć. Długość gry akurat uważam za odpowiedni dla tak silnie fabularnej produkcji w VR. Trochę osób na to narzekało, stąd nadmieniłem.
Szczególnie że Marvel’s Iron Man VR to produkcja Triple-A, na której nie oszczędzano. Graficznie, jak na PS VR gra prezentuje się całkiem nieźle. Jasne na poziomach nie ma za dużo detali, jednak ponieważ większość czasu spędzamy daleko nad np. ulicami miasta, nie stanowi to problemu. Moim natychmiastowym skojarzeniem jest seria Ace Combat, ponieważ efekt, jaki robi podłoże, przypominał mi właśnie wrażenia ze zbliżenia się do ulic, czy budynków miast w grach Project ACES. Modele postaci wyglądają dobrze, podobnie zresztą do efektów w trakcie rozgrywki. Trzeba pamiętać, że gogle PS VR już trochę latek mają, a już w dniu premiery nie były konkurencją dla topowego sprzętu z PC. To, czego sprzęt nie blokuje to wszelkie kwestie związane z dźwiękiem i tej okazji gra nie przepuszcza. PS VR również wspierają 3D Audio, co w wirtualnej rzeczywistości jest dodatkowo istotne, albowiem dźwięki kierują nas nie tylko wokoło, ale i ponad czy pod nami. Iron Man VR w tej kwestii działa znakomicie, zespół dźwiękowców ze studia Camouflaj się spisał. Walka w grze toczona jest głównie z dronami, które okrążają nas i wydają charakterystyczne dźwięki, aby je łatwo identyfikować – możliwość reakcji na zagrożenie, które nadlatuje, np. od lewego dołu, zdecydowanie pomaga w rozgrywce. Nie oszczędzano również na muzyce. Kompozytorem ścieżki dźwiękowej jest Kazuma Jinnouchi, który w swoim portfolio ma m.in. odsłony serii Halo. To kolejny element, który budził we mnie wspomnienia serii Ace Combat. Nie wiem, czy tego rodzaju muzyka po prostu pasuje do awiacji, ale symfonicznie brzmienia połączone z ostrymi riffami gitar oraz szczyptą elektroniki – cudowne. Słucham OST na Spotify i nie mogę się nacieszyć jak epicko i kozacko brzmią niektóre utwory. Moim natychmiastowym faworytem został utwór „Old Tech, New Threats”. Mocno polecam.

Fabularnie tytuł, z pełną dozą odpowiedzialności i znaczenia tych słów, mogę powiedzieć, że również nie odbiega od poziomu jakości produkcji Marvela. Zwrot akcji jest w zasadzie spodziewany od niemalże początku, a postacie nadwyraz ukazują siebie we wszystkim, co robią, co mówią itd. Gość, który miał być wkurzający, jest cholernie wkurzający, a ta, która miała wzbudzać sympatię, wzbudza sympatię. Mało nas tu zaskoczy, co nie zmienia faktu, że jako rozrywka sprawdza się znakomicie. Jeśli lubicie Marvela, z pasji lub przyjemności niewymagającej rozrywki, to Iron Man VR wam się naprawdę spodoba. Grałem w wersję z polskim dubbingiem i przyznam się szczerze, że nie przychodzi mi to łatwo, ale Polacy dali radę przed mikrofonami. Bardzo pasowały mi głosy przyłączone do postaci znanych z bajek czy filmów. Aktorzy bardzo realnie oddawali emocje wydarzeń w fabule, raczej nie widać tu „roboty na kolanie”. Osobiście bawiłem się nieźle, co na produkcję, która ma przysporzyć dobrej zabawy na kilka posiedzeń, jest zupełnie okej. Jest tu trochę humoru, jednak na zdecydowany plus muszę zaliczyć momenty niczym z horroru, w trakcie kampanii. Raz, że dzięki temu dowiedziałem się, że prawdopodobnie przy Resident Evil w VR, totalnie się obsram, a po drugie, rozdziały te dobrze balansowały się z bardziej energetyzującymi czy zabawnymi momentami. Pełne spektrum doznań.
Bolączką produkcji Camouflaj jest niestety sprzęt na, którym go ogrywałem. Pomimo tego, że rozgrywka jest przyjemna i daje sporo frajdy, to nie opuszczało mnie wrażenie, że gra w wielu miejscach jest blokowana przez platformę. PS VR, a jak już wspominałem przy okazji walorów graficznych tytułu, nie jest ona szczytem formy świata wirtualnej rzeczywistości. Co nadwyraz uwidocznione jest, teraz gdy na rynku jest już następca headsetu. Od przydługawych loadingów, które towarzyszą praktycznie każdej zmianie lokacji, aż po wyraźne cięcia scen w momentach, które dla headsetu mogłyby być zbyt obciążające oraz – jakby to powiedzieć – żygogenne. Najlepiej było to widać w momencie, gdy w samolocie Tony’ego Starka zostaje wysadzona dziura i gracz ma zostać przez nią wyciągnięty na zewnątrz, co w zasadzie dzieje się w przerywnikach, przedzielonych czarnym ekranem. Strach developerów przed efektem na błędnik czy niedostateczne możliwości wizualne – trudno powiedzieć, ale szkoda. Kolejną sprawą i w zasadzie znacznie poważniejszą są kontrolery Move i ich śledzenie. Pomysł na sterowanie był znakomity i w większości przypadków działa całkiem nieźle. Natomiast prawdą jest, że technologia zastosowana do śledzenia kontrolerów, które pamiętają erę PS3, ma sporo problemów. Jeśli tylko kamera zgubi kolorową kulkę Move z pola widzenia, momentalnie tracimy jej sterowanie. To najczęściej działo się, gdy w ferworze walki zbyt mocno skierowałem dłoń, w któryś z boków albo w momencie skierowania silników odrzutowych na dłoniach za siebie, aby szybko lecieć do przodu. Najdobitniej jednak widoczne to było w trakcie jednej z minigier, jakie twórcy umieścili w posiadłości Tonyego Starka: zabawą był automat do rzutów wolnych w koszykówce, który możecie kojarzyć z salonów gier, wesołych miasteczek i jarmarków. Działało to wręcz fatalnie. Piłka nigdy nie leciała tak, jakbym sobie to wyobrażał, a śledzenie gubiło się, jak tylko wyciągnąłem ręce ponad głowę.

Mimo wszystko mam nadzieję, że to nie odrzuci was od Marvel’s Iron Man VR, ponieważ to jedna z lepszych gier VR, jakie dane mi było sprawdzić. To po pierwsze kompletna produkcja, którą Marvel nie potraktował po macoszemu, ale z pełną starannością i wartością produkcyjną. Szczególnie jest to widoczne po historii, bohaterach, muzyce, którą jeszcze raz polecam sprawdzić na Spotify i rozgrywce, która daje bardzo dużo radochy z grania. Na tyle dużo, że jesteśmy w stanie wybaczyć ograniczenia technologiczne PS VR, czy to w kontrolerach Move, czy oprawie graficznej. Niech również was nie odrzuca czas potrzebny do ukończenia produkcji. Jeśli tylko gra wam się spodoba i lubujecie się w świecie Marvela czy też samego Iron Mana, to jest tutaj dużo kostiumów do odblokowania, oceny misji do śrubowania oraz możliwości rozbudowy pancerza superbohatera. Od kilkunastu broni podręcznych, po modyfikacje silników. W ramach fabuły nie musiałem specjalnie się tym przejmować, ale jeśli będzie gonić za pięcioma gwiazdkami na wyższych poziomach, pewnie będzie konieczne, aby dobrać uzbrojenie do natury wyzwania. Chciałbym zobaczyć grę na PS VR2 i bardzo jest mi przykro, że Sony nie zdecydowało się na bliższą współpracę z Camouflaj, które zostało kupione przez Meta i stało się ich wewnętrznym studiem – i jak się spodziewałem, nie wypuściło, żadnej gry od zakupu przez giganta social media. A szkoda, bo Iron Man VR pokazało, że studio potrafi w wirtualną rzeczywistość.





Podobał ci się materiał?!
…aby wesprzeć RaczejKonsolowo w misji szerzenia pasji do gier poprzez niezależny content, w 100% bez bullshitu i na maksa gamingowy!


Dodaj komentarz