Czy warto wracać do Destiny przed dwójką?

Odpowiedź z perspektywy osoby, która zrobiła sobie przerwę od produkcji Bungie zanim pojawił się Rise of Iron i niedawno wróciła.

Trochę kontekstu

Od “przeznaczenia” odpadłem po którymś-setnym raidzie z dodatku The Taken King, a jednocześnie zanim pojawił się dodatek Rise of Iron. Już teraz nie pamiętam, co dokładnie mnie odrzuciło od Destiny, ale stawiam na zaporową cenę kolejnego DLC i wiadomości, że gear, który tak mozolnie zbierałem, wraz z kolejną aktualizacją będzie łatwiej dostępny…tak, teraz sobie przypomniałem, że to właśnie mnie skutecznie oderwało. Człowiek wstaje o 4 nad ranem by złapać jakiś amerykanów na LFG i z poświęceniem uzbierać rynsztunek na maksymalnym poziom Light, a tu wraz z DLC wszystko jak “krew w piach” – ależ mnie szlag trafił wtedy. Wygląda, więc na to, że przerwa miała ponad 6 miesięcy. Co spowodowało, że wróciłem? Cóż. Jakby to powiedzieć…no lubię tę grę ^^ Piszę o tym, ponieważ ten kontekst jest istotny (duh!), albowiem jeśli próbowaliście Destiny (PS4) i odbiliście się od produkcji jako od całości, to wątpię by cokolwiek, co napisze to zmieniło. Natomiast jeśli jakiś punkt gry spowodował, że daliście sobie spokój, to z dużym prawdopodobieństwem znajdziecie go w jednym z punktów poniżej.

Wolna amerykanka

Skusiłem się w końcu na wbicie platyny, a zatem w pierwszym kroku wlazłem do PS Store i zakupiłem straszliwie drogi dodatek Rise of Iron. Od razu nadmienię, że nie zamierzam analizować tutaj zawartości DLC, co wprowadza i zmienia, gdyż zbyt długo byłem poza Destiny, aby adekwatnie to przedstawić. Oczywiście pierwsze, co we mnie uderzyło, to podniesiony poziom Światła, a także jak łatwo można go zwiększać. Zniesiono bowiem limit skoku wzmacniania przedmiotów. Jaki item “spalimy”, taki otrzymamy poziom Light w nowym, a nawet i zdarza się, że wynik jest większy, choć nie do końca wiem od czego to zależy. Nie musimy przesadnie planować jakie przedmioty zostawimy, a jakie poświęcimy. Pozwala to na dosyć szybki progres naszej postaci, a co za tym idzie szybszą dostępność wszelkich trybów. Poza tymi do których dostęp blokuje kampania, są jeszcze te, do których potrzebujemy odpowiednio wysokiego poziomu Light. Dobrze więc, że ten można bez większej spiny samemu wbić na bardzo wiele sposobów, a nie tylko poprzez raidy. Wszystkie aktywności doczekały się odświeżenia, podniesienie poziomu nagród oraz własnych zleceń. Prison of Elders otrzymało swoją tygodniówkę, bounty i wyzwanie punktowe. W nagrodach dodano sporą możliwość wypadnięcia egzotycznej broni z dodatku House of Wolves – jeśli jakieś pominęliście, to macie okazję nadrobić arsenał. Crucible to nadal gwarant dobrych przedmiotów do spalania, zawsze nieco lepszych niż nasz poziom, a dodatkowo elitarne zlecenie trybu PvP zawsze nagrodzą nas silną legendą. Zlecenia ogólnie zaliczyły solidny progres i wszystkiego jest znacznie więcej. Pamiętacie robocika w Tower, który miał dla nas codziennie nowy zestaw zadań, po 6 dla PvE i PvP? Dorzućcie do tego kolejne 6 związanych ze strike’ami Siva. Pierwszy tytan Wieży Zavala, dorzuca jeszcze od siebie kolejne 3 wyzwania elitarne, których nagrodą m.in. jest pewny legendarny przedmiot. Dobrze, że możemy ich jednocześnie przy sobie mieć tak dużo – aż 16.

Z trybu dziennego w tygodniowy

Jednym ze sposobów w jaki Destiny (PS4) utrzymywało przy sobie graczy były aktywności dziennie, które było trzeba wykonać codziennie, inaczej przepadały nam nagrody. To również się zmieniło. Wszystkie czasówki zostały zmienione na tygodniówki oraz otrzymały licznik powtórzeń. Dla przykładu Daily Story zostało zmienione w Weekly Story Playlist, gdzie w ciągu 7 dni możemy pięciokrotnie przejść losowo wybraną misję z kampanii, z podniesionym poziomem trudności i nagrodami. Nagrody będziemy otrzymywać 5 krotnie w tygodniu, obojętnie czy zrobimy je wszystkie jednego dnia czy inaczej. Podobnie ma się sprawa playlistą strike’ów Heroic oraz nowo-dodanego wyzwania Prison of Elders. Ciekawe prezentują się także nagrody, albowiem do puli dodano paczki, wcześniej jedynie możliwe do kupienia z poziomu PS Store za prawdziwy hajs. Jest to kolejny przykład wolności i bezstresowego grania, jakie Bungie nam serwuje w ostatnich miesiącach życia Destiny (PS4). Bez spiny możemy sobie odpuścić dzionek, dwa, trzy i np. odpalić tytuł dopiero na weekend, ogarniając wszelkie możliwe aktywności i nie martwiąc się, że zaprzepaściliśmy szansę ja jakiś fajny loot w tygodniu.

Księgi rekordów

Od niedawna właściwie twórcy dodali do gry tzw. księgi rekordów. W sumie są trzy księgi, każda odpowiadająca za jakiś wycinek gry. Księga Rise of Iron Record Book śledzi poczynania w kampanii dodatku oraz trybach wraz z nim wprowadzonych. Competitive Spirit Record Book zawiera nasze osiągnięcia w wyścigach Sparrow oraz kilka dodatkowych rekordów z strike’ów. Wspomniane księgi zamyka Age of Triumph Record Book, która śledzi wszystko co robimy w grze, niezależnie od wybranej postaci. Liczba zabitych Fallenów, liczba odnalezionych Duszków, liczbę ukończonych raidów itp. Już dodatek The Taken King dodał lepsze kierowanie graczem przez kolejne aktywności w grze, dzięki questom. Księgi kontynuują tę ideę wskazując, co jeszcze musimy zrobić by pierwsze Destiny (PS4) ukończyć w pełni, tak jak zamykamy książkę po jej ukończeniu i odkładamy na półkę. Wraz z osiąganymi poziomami ukończenia ksiąg otrzymujemy nagrody, a jeśli wierzyć ludziom w sieci, po ukończeniu wszystkich dostaniemy od Bungie spersonalizowaną koszulkę – ciekaw jestem czy to prawda. Mnie osobiście cieszy, że księga ma nawet wyzwania opierające się na zbieraniu egzotycznych broni, statków, pojazdów sparrow, kolorków, emblematów, itd.. W końcu jestem zbieraczem i po dziś mój vault okupują bronie zebrane w pierwszym roku, z którymi trudno mi się tak po prostu rozstać 😛

Aktualizacja raidów

Praise the Lord! Wracają stare raidy. Nie tylko podniesiono limit światła, wymagany do przetrwania zmagań podczas tej aktywności, ale także odświeżono wszelki gear, loot i inne nagrody raidowe. Jeśli zakochaliście się w jakiejś broni wypadającej podczas Valut of Glass lub tęsknicie za pokonywaniem Croty, Atheon i reszty starych znajomych, nareszcie powroty do nich mają sens. Natomiast jeśli to Was nie przekonuje albo szukacie dodatkowych wyzwań, to co powiecie na wyzwania (znane do tej pory z raidu dodatku The Taken King tylko) dorzucone do każdego etapu raidów. Crota trzeba pokonać poprzez zadawanie obrażeń mieczem przez każdego członka drużyny, a Templarowi nie wolno pozwolić się teleportować. Wyjadacze będą zachwyceni.

Continue?

Bungie głupie nie jest i doskonale wie co musi teraz zrobić. Do premiery dwójki zostało jakieś 6 miesięcy. To fakt i pewniak, więc nie ma sensu kontynuować strategii trzymania przy sobie jak największej ilości graczy, poprzez elementy uzależniające i nieustannie pobudzające apetyt grających. Nie muszą kontrolować szybkości w jaki społeczność osiąga ‘end game’, więc – jak w pokerze – zagrali “ALL IN”. Dosłownie oddali graczom wszystko co możliwe, nie martwiąc się czy ktoś osiągnie absolutne wszystko w dzień, tydzień, miesiąc. Znieśli utrudnienia mające “spowalniać graczy”, a inne odpowiednio dostosowali, by teraz, gdy Destiny 2 (PS4) wyłania się zza horyzontu, gracze zapamiętali jedynie ogrom frajdy jaki daje produkcja Bungie. Czy więc warto siadać do Destiny (PS4)? Moim zdaniem nigdy nie było na to lepszego momentu. Zupełnie bez spiny, bez stresu, na luzie można poznawać ten wyjątkową – bądź co bądź – produkcję. Tym bardziej, że bodajże pełen zestaw został wyceniony w PS Store za stówkę z hakiem. To jak? Dacie szansę Przeznaczeniu? Do zobaczenia na De Wieży.

9 myśli w temacie “Czy warto wracać do Destiny przed dwójką?

  1. Wielkie dzięki Germanos! Planuje jeszcze raz ściągnąć demko, przyjrzeć się jeszcze raz sprawie i po namyśle zakupić, lub nie.

    Polubione przez 1 osoba

  2. Fajny tekst jak zawsze. Troche przeszkadzaja mi naglówki po prawej stronie tekstu, ale t o tylko moje subiektywne odczucie :)…

    Z Destiny nie mialem do czynienia. Bardzo sie napalalem na ten tytul przed premiera i mialem nawet preordera, cos jednak mnie powstrzymalo i poczekalem na recenzje. Nie zaluje tego do teraz. Czekam mocno na Destiny 2 i mam nadzieje, ze spelni to moje oczekiwania 🙂

    Polubienie

    1. Jak ja zaluje braku Edita….

      Spojrzalem z ciekawosci na twoja liste zakupów. ostatnio byl fajny deal z batmanami na ps4, tanio mozna bylo wyrwac. Zazdroszcze motywacji do pokonywania backloga. u mnie lista zakupów sie zmniejsza a backlog tylko rosnie. Ja za to spedzam czas z tytulami ogranymi ^^…

      Polubienie

      1. Nie przejmuj się, zawsze statystyki mi nabijasz :V Motywacji mam co raz mniej szczególnie, że kiedyś to devowie mieli w dupie czy masz rodzinę, prace, karierę na główie i pakowali w tytuły tyle backtrackingu, grindu i ‚game over’, że można gorączki dostać 😦

        Polubione przez 1 osoba

    2. Z tymi nagłówkami, to pomyślałem, że wprowadzę sobie takiego „stajla”, więc nie jest nic sztywnego i może zmienić się w przyszłości, jeśli więcej osób będzie o tym mówić 🙂

      Polubione przez 1 osoba

      1. No dokladnie. Moze nie przejawia sie to w tedy jak nie chesz wbijac platyn, ale dobrym przykladem jest The Surge, które wyszlo kilka dni temu, a recenzenci narzekaja, na mala zmiennosc lokacji, jak i backtracking.

        Jakie masz oczekiwania do Destiny 2? „Biere na premiere” czy nie do konca?

        Polubienie

      2. A, no i The Surge. Lords of the Fallen wspominam dobrze, bawiłem się przednio w takie nieco „prostsze” soulsy – zarówno mechaniką, jak i podejściem do prowadzenia fabuły, a właściwie faktyczną obecnością wątku fabularnego. Nowa grę Deck 13 na pewno sprawdzę i dzięki za przypomnienia, dodam do listy zakupów ^^

        Polubienie

  3. Raczej „Biere na premiere” gdyż wiem czego się spodziewać. Z Destiny, mimo spięć, łączył mnie przyjemny związek, więc i z dwójką pewnie tak będzie. Bungie nie obniży lotów raczej. Przekonamy się na dzisiejszym streamie.

    Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.