A dziś zagramy w … Harvest Moon Back to Nature (PS1)

„Studio Natsume niedawno ogłosiła poprzez swoje FB, że zamierza wydać cyfrowo dwa porty z serii Harvest Moon na PS4. U nas pierwsze kroki rolnika na PlayStation.”

No szej! Przed wami moja pierwsza recenzja na RaczejKonsolowo. Od razu zaznaczę, że nie będzie obiektywnie. Jeśli jakiś tytuł jest dobry, to ja postaram się to Wam wyperswadować dlaczego. Wszelkie minusy wyłapane przez moje testerskie oko też wypiszę, ale pamiętajcie byle czego Wam nie polecę! Dzisiejszy szpil od Natsume jest na tyle udanym tytułem, że nie muszę się specjalnie starać.

#otwarteklatki !

Opisywany tytuł to symulator rolnika, ale hola hola, nie takiego z traktorem Lamborghini i Bizonem w stodole. Nie panie, tutaj to taki skubany eko model – praktycznie bez prądu i zero benzyny. Taki co to sam pomyka z motyczką, sam karmi kury, sam doi krowy, obcina wełnę owcom i do tego jeszcze w wolnych chwilach łowi ryby. Wieczorem idzie do tawerny na browarek na sen, a po drodze zagada z jedna z wiejskich laseczek, którą może uda się wyrwać na wiejską potańcówkę, a docelowo nawet zaobrączkować ;). Wpierw musimy się oczywiście dowiedzieć czy niewiasta woli kwiatki z górskich stoków czy jajka od naszych kur – oczywiście z wolnego wybiegu!

Dobra, ale od początku. Harvest Moon Back to Nature (PS1) to gra, która ukazała się w 1999 roku w Japonii, a na stary kontynent zawędrowała dopiero dwa lata później. Wtedy o tytule nie nie miałem pojęcia, mimo faktu, że seria na rodzinnym gruncie ma dużą historię – niedawno obchodziła 20 – lecie pierwsza gra z serii. Czytając recenzje i poradniki jaralem sie tytulem jak flota Baratheona, aż po wielu tygodniach udało mi się nabyć upragniony dysk na miejscowym bazarku i o panie! Wsiąkłem. Pierwszego dnia sesja okolo 8 -10 godzin zakończona, prawie że płaczem, gdy brakło slotów na memorce… na całe szczęście udało się uratować sytuację dzięki sąsiadowi, który też miał PSXa i udało się przenieść sejwy.

Ok do rzeczy, bo ja tu jakieś sentymenty walę zamiast opisać o czym jest gra. Harvest Moon Back to Nature (PS1) to jest mega tytuł, symulator farmera, młodego knypka, który dostaje w spadku gospodarstwo po zmarłym dziadku. Jednak musi spełnić jeden warunek żeby otrzymać je na stałe: w ciągu 3 lat musi doprowadzić je do stanu dawnej świetności. Oczyścić, odbudować, zasiać plony, hodować zwierzęta, a żeby nie było mało to do listy dochodziło jeszcze powiększenie domu i założenie rodziny. Ludzie jakie to dobre! O Farmville nikt wtedy jeszcze nawet nie myślał a to jest takie słodkie, proste i mocno grywalne.

Warzywka prosto z pola.

Zaczynasz grę podając swoje imię, imię psa i nazwę farmy. Gra jest podzielona na lata, gdzie na każdy rok przypadają 4 pory roku, po ok 30 dni każda. Budzisz się pierwszego dnia w domu o 6 rano z małą sumką pieniędzy i zestawem narzedzi. Powitanie przez burmistrza, wycieczka po wsi i do pracy. Na początek trzeba oczyścić skrawek pola z kamieni, krzaków i gałęzi. Teraz przyszedł czas żeby zasiać zakupione w sklepiku wiejskim warzywa, motyką przekopujemy ziemię, sypiemy nasiona a na koniec musimy wszystko podlać. Od teraz to już będzie twoja codzienna rutyna i z czasem obowiązków tylko dojdzie. Nie ma co się obijać bo nie zarobisz na sprzęty, budynki czy chociażby prezenty dla wiejskiej dziołchy.

Krowa jaka jest, każdy widzi.

Podobnie sytuacja ma się ze zwierzętami, bo samymi warzywami rynku nie zapełnisz. Za pierwsze zarobione pieniądze najlepiej jest zakupić więcej nasion, oczywiście, ale do kurnika musi wjechać pierwsza kura. Taką kurę trzeba codziennie nakarmić wsypując jej specjalne jedzenie do karmnika później musisz ją wziąć na ręce i przyjść następnego ranka. Po kilku dniach gdakacz zniesie pierwsze jajo. Jajo możesz sprzedać, albo wsadzić do inkubatora, z którego po kilku dniach wyskoczy darmowy nowy kurczak. Widzisz do czego zmierzam? Większe zwierzęta – więcej pracy. Taką krowę nie wystarczy wydoić, z nią też musisz spędzić chwilę klepiąc ją po mordce a do tego jeszcze specjalną szczotką wyczesać sierść. Owce obcinasz z wełny, konia ujeżdżasz po okolicy, psa uczysz aportować. Dobra opieka nad zwierzętami buduje u nich zaufanie do twojej osoby, co przekłada się na jakość produktów, większe mleko, lepsze jaja itd. Mało? Od wiejskiego rybaka dostaniesz wędkę, co pozwoli Ci na dodatkowy zastrzyk gotówki np. zimą, gdy nic nie rośnie. Wycieczki do kopalni też są obowiązkowe od czasu do czasu, bo dzięki znalezionym tam rudom metalu, możesz ulepszyć swoje narzędzia, wykonać specjalną maszynę do majonezu, czy sera, albo biżuterię na prezent. Ulepszone narzędzia usprawniają twoją pracę. Zamiast podlewać jednego krzaka z kukurydzą, przy maksymalnym ulepszeniu, możesz podlewać ich aż 12! Wszystkie plony i produkty z gospodarstwa jak i przedmioty zebrane z całej okolicy, które nadają się na sprzedaż, wrzucasz do skrzyni koło swojego domku. Codziennie po południu przychodzi jegomość, który je zabiera i zostawia za nie pieniądze. Wygodne!

W gorących źródłach oczy same się zamykają.

Nie samym farmieniem człowiek żyje. Zostaje jeszcze ‘pasek social’, którym nazywam wszelkie interakcje z NPC-ami (w życiu poza konsolą także ;). Rozdawanie prezentów, pomoc w pracy czy chociażby zwykła rozmowa podnosi nasze relacje z innymi mieszkańcami. Ci w zamian rozdają przepisy do gotowania, które uskuteczniamy w zaciszu naszej kuchni – ma się rozumieć jak już ją dobudujemy do naszego skromnego (z początku) lokum. Do tego zostają dziewczyny do podrywania, a tych jest kilka. Każda potencjalna wybranka ma swoje nawyki, zainteresowania, pracę czy ulubione rzeczy, o kurde to tak jakby w życiu w realu też. Twoje miłosne podboje przewijają się ze wspomnieniami z dzieciństwa, kiedy to spędzałeś wakacje u dziadka na jego obejściu. Bawiłeś się wtedy z jakąś rówieśniczką, której obiecałeś kiedyś powrócić, niestety nic poza tym nie pamiętasz. Czy jest ona pośród Twoich potencjalnych żon? To już musisz odkryć samemu, np podczas festiwali. Co kilka dni we wsi coś się dzieje. M.in. festiwal kur, który tak naprawdę jest pojedynkiem kurczaków, lub bitwa na pomidory względem pewnej włoskiej tradycji. Jest co robić, gdzie bywać, z kim rozmawiać. Wszystko w teorii brzmi całkiem sielankowo, pomimo tylu zadań, ale nic bardziej mylnego. Nasz bohater męczy się jak każdy z nas, a przepracowanie może sprawić, że następnego dnia zaśpimy do pracy lub w najgorszym wypadku może doprowadzić do zasłabnięcia. Trafiamy wtedy do kliniki na resztę dnia przy okazji zbierając ostry opierdziel od doktora, a do domu wracamy dopiero następnego ranka. “Czas to pieniądz” powie ci każdy biznesmen, także o zdrowie dbać trzeba. Żeby nie paść z wycieńczenia trzeba coś wszamać od czasu do czasu, dobrze się wysypiać, a w między czasie skorzystać z gorących źródeł, które bardzo sprawnie regenerują twoje siły.

Gadka – szmatka

Gra jak na swoje czasy wygląda wciąż dobrze. Jest skromna, umalowana w ładne, pastelowe kolory dodające jej uroku. Wisienką na torcie są mangowe postacie, które pojawiają się w okienku podczas rozmów z wieśniakami. Tekstury powtarzają się dość często, ale to nic dziwnego, bo sama gra nie zajmuje chyba nawet połowy płyty CD. Szkoda, bo można było nad tym jeszcze popracować i podbić całokształt wizualny. Ścieżka audio to chyba najgorsza część tytułu. Jedna melodia, która gra praktycznie cały dzień i co prawda zmienia się, ale co sezon… do tego to nie są nagrania koncertowe Hansa Zimmera tylko proste melodyjki w midi, które potrafią zmęczyć. Efekty dźwiękowe to tylko “hop i siup” w najprostszym wydaniu. Osobiście powiem, że za każdym razem gdy wracam do gry to wyłączam muzykę do zera, przyciszam efekty i załączam na innym sprzęcie jakieś country, co by się wczuć w klimat i nie ocipieć 😉

Celowo pominąłem kilka aspektów gry, zostawiając je wam do odkrycia. Tak, tak skromna gierka ma jeszcze coś do zaoferowania. Domyślam się, że takie monotonne codzienne zajęcia, nie każdemu mogą przypaść do gustu. Jednocześnie przypominam, że tak mniej więcej wygląda dorosłe życie tylko w Harvest Moon Back to Nature (PS1) jest łatwiej ;)Tytuł polecam, ale niestety na europejskim PSStorze niedostępny, a pudełka potrafią swoje kosztować. Mimo wszystko warto.Mogę od siebie dodać, że grę można emulować na PSP (bardziej lub mniej oficjalnie). Jest też w sieci fanowskie, nawet całkiem niezłe, tłumaczenie Harvest Moon Back to Nature (PS1) na język polski na emulator ePSXe.

PLUSY

  • Potrafi wciągnąć, bo jest inna
  • Festiwale
  • Masterowanie, jest co robić
  • Prosta grafika

MINUSY

  • Potrafi znużyć, bo bywa monotonna
  • Muzyka męczy
  • Bez poradników bywa ciężko
  • Prosta grafika

To jest tak bardzo inny tytuł niż wszystkie (szczególnie w czasach kiedy się ukazał), że ciężko było przejść obok niego obojętnie. Teraz czasami do niego wracam i zawsze bawię się tak samo dobrze!

Ocena: 8/10

2 myśli w temacie “A dziś zagramy w … Harvest Moon Back to Nature (PS1)

  1. łoooooojezuuuu! Ile ja czasu w tą grę zmarnowałem. Multum rzeczy do roboty z początku przytłaczało, ale po kilku godzinach grania człowiek wypracowywał rutynę i zawsze był czas na ogarnięcie farmy, skoczenie do kopalni, skoczenie na miasto, ogarnięcie zwierzątek…a na koniec upichcenie czegoś…. ahhh good ol’ times.

    Polubienie

    1. Również mam bardzo miłe wspomnienia z tytułem. Tak teraz całkiem serio mówiąc, to myślę, że HMBtN to najlepsza szkoła życia xD Powaga. Skrupulatność, rutyna, planowanie i „zerojedynkowe” konsekwencje – jak w dorosłym życiu ;D

      Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.